okno życia „Kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno"

ksiądz Jan Twardowski.

Dziecko jest cudem. Dla świadomych rodziców to największa radość i szczęście. Dziecko kochamy bezwarunkowo. Cierpimy, gdy dzieje mu się krzywda, gdy jest chore lub gdy umiera. Wiele małżeństw bardzo chciałoby mieć potomstwo, ale z wielu przyczyn jest to niemożliwe. Jednak zdarzają się sytuację, że matka swojego dziecka z różnych powodów nie chce.

Zamiast aborcji, porzucenia na śmietniku lub w koszu może oddać je do „okna życia". W taki sposób daje maluchowi szansę na adopcję i godne życie w rodzinie, która może zapewnić mu miłość i dobry start w dorosłość. Dzięki takim „oknom", których w Polsce jest ponad pięćdziesiąt, uratowano ponad czterdzieścioro dzieci. W niewielkim okienku opatrzonym wyraźnym napisem matki anonimowo i bez żadnych konsekwencji zostawiały i nadal mogą zostawić swoje narodzone dziecko. Zostanie ono natychmiast otoczone troskliwą opieką, zbadane przez lekarzy, nakarmione i ubrane.

Pierwsze „okno życia" powstało w Krakowie przy Zgromadzeniu Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu. Wystarczy dzwonek, a siostry natychmiast biegną sprawdzić czy trzeba się zaopiekować chłopcem czy dziewczynką. Tymczasem pojawiły się głosy o likwidacji „okien życia". Na taki pomysł wpadł Komitet Praw Dziecka przy ONZ. Inicjatorką była jego członkini Maria Herczog, która stwierdziła, że „okna życia" nie służą najlepszemu interesowi dziecka lub matki. Jej zdaniem dziecko powinno znać swoich rodziców biologicznych. Mało tego, Komitet Praw Dziecka przy ONZ zwróci się więc z prośbą do Parlamentu Europejskiego o zakazanie funkcjonowania „okien życia". Jeszcze dalej posunęła się filozof i feministka Magdalena Środa twierdząc, że „okna życia" to relikt epoki Dickensa, gdy dzieci traktowano jak przedmioty.

"Przy tak silnym nacisku tradycji nie wyobrażam sobie, żebym miała wiarę w to, że nie ma w tym oknie jakiejś kamery, która wyśledzi tego potwora-kobietę, która porzuca to dziecko. Bo ważniejszy w tym elemencie jest fakt porzucania dziecka, niż to, że to dziecko ktoś weźmie. Poza tym te okna mają charakter absolutnie ideologiczny" -  twierdz Magdalena Środa.
Przeciwko takim pomysłom zaprotestował Kościół, przekonując, że życie jest wartością nadrzędną. Niestety, instytucje państwowe nie są zbyt skore do pomocy porzuconym dzieciom. Nie ma dla nich zbyt wielu możliwości wsparcia. Do tego dochodzi problem z adopcją na którą potencjalni rodzice ze względu na zawiłą procedurę czekają wiele lat. W tej sprawie nikt się nie stara uprościć przepisów, a jeśli nawet to rezultatów nie widać. Jeżeli sprawdzi się czarny scenariusz i „okna życia" zostaną zlikwidowane, to na konsekwencje nie trzeba będzie długo czekać. Coraz częściej usłyszymy o noworodkach znalezionych w beczkach, na śmietnikach, w reklamówkach. Jeżeli chce się coś likwidować to powinno się oferować coś w zamian. Na razie o żadnej alternatywie ze strony Komitetu Praw Dziecka przy ONZ nie słychać.

Aurelia Pawlak