Asystent rodziny WIE LEPIEJ?
- Mariusz Górka
- Wydarzenia
- Odsłony: 3488
Sejm pracuje nad drugim czytaniem ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej. Projekt przewiduje, że każda gmina w Polsce będzie musiała, opłacić zatrudnienie „asystentów rodziny”. Rząd jest najwyraźniej przekonany o tym, że rodziny nie są kompetentne aby radzić sobie na własną rękę.
Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie dostosowując się do przygotowywanego prawa otworzy w październiku specjalność „asystent rodziny” na kierunku praca socjalna. Prof. Zofia Szarota z Instytutu Nauk o Wychowaniu twierdzi, że jest to odpowiedź na rosnące potrzeby społeczne. Studenci będą przygotowywani do pracy „nie tylko z tradycyjnymi i dysfunkcjonalnymi czy patologicznymi rodzinami”.
Asystenci nie będą całkowitą nowością. Duże miasta jak np. Poznań już teraz prowadzą nabór na to stanowisko. W Krakowie działają oni już od 3 lat w ramach unijnego projektu „Pora na aktywność”. Prowadzi go Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Pracownicy zdążyli już ingerować w życie 200 rodzin.
Przychodzą do domów i uczestniczą w życiu rodzinnym przez kilkadziesiąt godzin w miesiącu. Towarzyszą podczas robienia zakupów, gotowania, odrabiania lekcji i w czasie wolnym. Przekazują sugestie na temat zachowań, które można poprawić. Za pieniądze publiczne wyręczają instytucję rodziny w ich obowiązkach, podważając sens jej istnienia.
Czym obecnie zajmują się asystenci rodzin?
Danuta Pająk-Bener, kierownik sekcji ds. zarządzania projektami w krakowskim MOPS podkreśla, że zapotrzebowanie wśród małopolskich rodzin na usługi asystentów jest bardzo duże, ale wciąż panuje opór, ponieważ „to swego rodzaju ingerencja w życie rodziny”. „Trzeba zezwolić na oglądanie nas w różnych sytuacjach. Obdarzyć zaufaniem kogoś z zewnątrz. Natomiast taki pracownik nie może być zwykłym obserwatorem, który wyłącznie komentuje” tłumaczy.
Preferowany wiek asystenta to przynajmniej 30 lat. Dzięki życiowemu doświadczeniu ma pomagać w zrozumieniu spraw oczywistych. „Chodzi na przykład o panowanie nad domowym budżetem, prawidłowe prowadzenie gospodarstwa domowego, pokazywanie innych form spędzania czasu z dziećmi niż siedzenie przed komputerem czy telewizorem, oraz właściwe prowadzenie profilaktyki zdrowotnej”, wymienia urzędniczka. „To mogą być drobne, proste sprawy, które jednak wpływają na nasze nastawienie, nawyki, styl życia”, dodaje. Celem ma być „pomoc podwyższeniu kompetencji społecznych w rodzinach patologicznych, ale też takich, w których problemem głównym jest na przykład bezrobocie czy niepełnosprawność”.
Rodzina wyręczana przez pracowników publicznych
W 2010 roku, z inicjatywy Rzecznika Praw Dziecka, SMG/KRC przeprowadziło pierwsze ogólnopolskie badanie poziomu kompetencji wychowawczych rodziców. Wyniki mają udowadniać, że tylko 8% rodziców ma wystarczającą wiedzę i umiejętności potrzebne do wychowania dziecka. Czyżby większość zatraciła poczucie uczestniczenia w podstawowej komórce tworzącej porządek społeczny? Jeśli tak jest, to jednym z kolejnych posunięć legislacyjnych może stać się formalna likwidacja instytucji rodziny. Jej funkcje wychowawcze, ekonomiczne, a nawet prokreacyjne są powoli przejmowane przez instytucje publiczne.
Za: dziennik.krakow.pl, Wp.pl, Fronda.pl