image001.gif... i poszli. Tak, jak śpiewali, dali krew, morze krwi. A byli młodzi, chcieli żyć. Chcieli, ale w wolnej, niepodległej Polsce, nie mogli, więc inaczej. Najmłodszy miał 8 lat, najstarszy (wartownik) prawie 90...  (za J. K. Zawodny, Powstanie Warszawskie w walce i dyplomacji, Warszawa 1994). Najlepsi z najlepszych. Zdolni, odważni, piękni. Wśród nich poeci. Krzysztof Kamil Baczyński i jego Basia oraz Tadeusz Gajcy. Zginęli niemal na początku walki.

Niebo złote ci otworzę…

Krzysztof Kamil Baczyński (pseudonim m.in. Jan Bugaj, Piotr Smugosz, Krzysztof Zieliński, Jan Krzyski), kiedy szedł do powstania miał 23 lata i pełną świadomość nieuchronności swego losu. Basię ( Barbarę Drapczyńską) poznał trzy lata wcześniej, w grudniu. W czerwcu roku następnego wzięli ślub. Tamten czas wymagał pośpiechu, zwłaszcza, kiedy chodziło o szczęście, miłość. W dniu wybuchu powstania podchorąży Krzysztof dołącza do walczących najbliżej i bierze udział w zdobyciu pałacu Blanca – wtedy siedziby okupacyjnego starosty Warszawy. Tam ginie od kuli snajpera - 4 sierpnia.  Basia nie wie o śmierci męża. Nikt ze znajomych i przyjaciół nie ma odwagi jej o tym powiedzieć. Domyśla się pewnie, ale przecież nadzieja umiera ostatnia… W sierpniowe dni ukrywa się, razem z innymi, w piwnicy domu. Tam, kiedy na chwile wychodzi na podwórze, odłamek pocisku rakietowego uderza w szybę, której rozpryskujące się szkło trafia ją w głowę. Konieczna jest operacja – Basia ma uszkodzony mózg. Umiera niespełna miesiąc po mężu, 1 września – nie sama. Była w ciąży. Ostatni wiersz Krzysztofa datowany jest na 13 lipca 1944 r. Jego końcowe strofy brzmią:

„…I wtedy budzą się płacząc, bo strzały pękają z daleka,

bo śnili, że dziecko poczęli całe czerwone od krwi”.


Po ekshumacjach Krzysztof i Basia zostają razem pochowani na Powązkach.

„…Jeno wyjmij mi z tych oczu

szkło bolesne - obraz dni,

które czaszki białe toczy

przez płonące łąki krwi.

Jeno odmień czas kaleki,

zakryj groby płaszczem rzeki,

zetrzyj z włosów pył bitewny,

tych lat gniewnych

czarny pył.”

15 VI 1943

Miłość bez jutra

Tadeusz Gajcy. Urodził się 8 lutego 1922 r. Ojciec był ślusarzem, mama położną. Odebrał staranne wykształcenie w słynnym gimnazjum oo. Marianów na Bielanach. Uczył się gry na mandolinie, był też ministrantem. Do porannych Mszy św. służył w kościele Jana Bożego (przy ul. Bonifraterskiej 14). Maturę zadał w 1941 r. i rozpoczął studia polonistyki na UW. Trwały rok. Poświęcił je dla poezji i walki. Był współtwórcą i ostatnim redaktorem wydawanego w podziemiu almanachu społeczno-kulturalnego Sztuka i Naród, w którym m.in. zamieszczał swoje artykuły polemiczne. W czasie powstania walczył na Starym Mieście. Tak blisko Krzysztofa…
Zginął 16 sierpnia 1944 r. w kamienicy na ul. Przejazd 1/3 (ul. gen. Andersa), wysadzonej przez Niemców. Wraz z nim zginął poeta Zdzisław Stroiński. Miłością Tadeusza była Wanda Suchecka. Ona była inspiracją do napisania kilku erotyków. Jeden z nich, Miłość bez jutra, uważany jest za jeden z najpiękniejszych w liryce polskiej. Gajcy tłumaczył również fragmenty dzieł Homera. Pasjonowała go fotografia.

„…

Mój sen śmiertelny ciałem spełniasz 
i słowem płochym w śnie poczętym; 
puszysta włosów twoich perła 
jak płomień krągły w pościel spływa, 
gdzie dłoń pierzasta jak z igliwia 
rozdziela cienie ciał od lęku. 

Mówimy szeptem krwi łagodnej
słuchając w sobie: niech w nas płynie, 
niech niesie - światło jak w roślinie 
prześwietli serc planety małe 
i obudzimy się słuchając 
szelestu chmur i grania wody. 

Bo tyle tylko jest w nas ciepła,
co dłoń zdziwiona objąć zdoła, 
i trwogi tyle, co zakrzepła 
wyryje w twarzy łza jak z ognia 
i głosu w nas, co wydać może 
w kielichu warg języka ostrze. …”

Kochali, walczyli, umierali. Mieli wizję Polski wolnej, wielkiej i dumnej. Dziś wielu kwestionuje celowość tamtej walki, usiłuje udowodnić bezsens ich śmierci…
Na te najbliższe, rocznicowe dni mam dla nich – do przemyślenia – cytat. Słowa Aleksandra Świętochowskiego wypowiedziane do ich protoplastów intelektualnych sprzed ponad 100 lat: „Być może, iż bez rewolucji w roku 30. i 63. Naród nasz doskonale by się utuczył i ważyłby dużo, ale prawdopodobnie byłby dziś tylko spasionym wieprzem.”
 Powstanie Warszawskie trwało 63 dni. W momencie jego wybuchu niemieckie jednostki otrzymały od Hitlera rozkaz zrównania Warszawy z ziemią, miasto miało przestać istnieć. Straty po stronie polskiej: około 10 tys. zabitych, 7 tys. zaginionych, 5 tys. rannych żołnierzy, od 120 do 200 tysięcy ofiar wśród ludności cywilnej. Straty po stronie niemieckiej: 10 tys. zabitych, 7 tys. zaginionych, 9 tys. rannych żołnierzy, 300 zniszczonych czołgów i samochodów pancernych.