Cud w Sokółce
- Aleksandra Bródka
- Wydarzenia
- Odsłony: 4138
12 października 2008 r. w kościele św. Antoniego w Sokółce (diec. białostocka) podczas udzielania komunii św. kapłan zauważył hostię, leżącą na podłodze. Zgodnie z przepisami liturgicznymi umieszczono ją w wypełnionym wodą naczyniu, w którym miała się rozpuścić.
Naczynie zamknięto w sejfie w zakrystii. Po tygodniu w naczyniu na zanurzonej hostii znaleziono plamę sprawiającą wrażenie krwi. 30 października 2008 r. wyjęto ją i położono na korporale, na którym pozostał czerwony ślad.
Białostocka kuria biskupia zleciła badanie próbek Eucharystii przez dwóch patomorfologów z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, którzy zgodnie orzekli, że „przysłany do oceny materiał wskazuje na tkankę mięśnia sercowego”. Powołana przez kurię komisja stwierdziła, że badana przez ekspertów próbka pochodziła z hostii, pozostawionej na korporale; komisja nie stwierdziła również ingerencji osób postronnych. W październiku 2009 r. akta sprawy zostały przekazane do Nuncjatury Apostolskiej w Warszawie.
2 października 2011 r. Eucharystię wystawiono w relikwiarzu na widok publiczny.
„Chlebie najcichszy, Hostio biała, Pokarmie żywy – prawdziwie Panie, Ty jesteś pośród nas”
W skwarze lipcowego południa zanurzam się w chłód bijący z wnętrza sokólskiego kościoła, by zgłębić tajemnicę żywej obecności Boga zamkniętego w białej cząstce hostii – białej, choć przesiąkniętej purpurą, krwią najświętszą naszego Zbawiciela.
Myśl i wzrok kierują się w stronę tabernakulum, na którym w relikwiarzu znajduje się korporał, a na nim cząstka serca, jak wierzę, naszego Pana Jezusa Chrystusa. To jest to samo serce miłujące, z którego wypływa ogrom miłosierdzia, to jest nasz Pan, który daje nam siebie, który przyjmuje postać już nie tylko chleba, ale i ciała, który zdaje się mówić: „Patrzcie, to jest Moje Serce, które bije nadal, które goreje ogromem miłości... Przyjdźcie do mnie i zaczerpnijcie z jego pełni i uwierzcie, że ja jestem pośród was”.
Nad relikwiarzem wystawiony jest w monstrancji Najświętszy Sakrament – Bóg, który jest chlebem i Bóg, który jest ciałem, słodka tajemnica, której dane mi jest doświadczyć i kontemplować. To doświadczenie obecności Boga jest prawie namacalne, żywe, odczuwalne.
Gdy wpatruję się w cząstkę ludzkiego ciała Boga-Człowieka, to doświadczam Jego obecności również w sposób czysto ludzki, fizyczny, nie tylko mistyczny czy duchowy. Pan jest – jest prawdziwie obecny, przybywa do nas i daje nam siebie z całą prostotą, po raz kolejny wydaje się w ręce człowieka, by pociągnąć go do siebie, by ożywić jego wiarę. Czyni to z pełną miłości pokorą, w sposób niezauważalny, w cichości i odosobnieniu, by pokazać nam, jakimi mamy się stawać każdego dnia, tak jak On cichy Baranek, który do końca nas umiłował.
„Panie, który dałeś nam dowód, że trwasz i czekasz, aż przyjdziemy do Ciebie, który nieustannie wypatrujesz naszej obecności, który tęsknisz za naszą miłością, który z troską pochylasz się nad każdym człowiekiem, dziękuję Ci za Twoją obecność we wszystkich cudach eucharystycznych świata. Bądź pochwalona Hostio Przenajświętsza, Chlebie dający życie wieczne”.
Wychodzę z tchnącego ciszą wnętrza sokólskiego kościoła, by znów zanurzyć się w gwar codzienności, czuję podmuch lata i muśnięcie gorących promieni słońca… A moje serce rozpalone jest żarem Bożej miłości, miłości ofiarnej, trwającej bez końca, dającej życie wieczne.
„Sokółka” jest kolejnym znakiem naszych czasów, danym tu i teraz, nam niedowiarkom, którzy często wątpimy i potrzebujemy jak św. Tomasz, by dotknąć Jego ran. Obyśmy potrafili wszystkie te znaki przyjmować i odczytywać w duchu Bożej miłości