Odróżnić homoseksualistę od geja
- dr Jolanta Próchniewicz - psycholog
- Psychologia
- Odsłony: 18680
W pojawiającej się co jakiś czas dyskusji o homoseksualizmie przedstawiciele różnych opcji z zapałem mówią o homoseksualistach i gejach. Tak się mówi potocznie, jest to jednak poważny błąd, bo być homoseksualnym i być gejem to nie to samo.
Homoseksualizm to orientacja seksualna, a bycie gejem to wybór, pewna postawa na bazie orientacji homoseksualnej. A więc – wszyscy geje to homoseksualiści, ale nie wszyscy homoseksualiści to geje. Stwierdzają to wyraźnie nawet publicyści gejowscy, np. Don Clark: Można powiedzieć, że chociaż nie ma się wyboru w kwestii homoerotycznych uczuć, ma się wybór w kwestii homoseksualnego zachowania. Zatem na pewno dokonuje się wyboru, czy być lesbijką lub gejem, czy też nie. („Lesbijki i geje”, Warszawa 1995). Różnicy tej nie docenia się potocznie, a z niej właśnie wynika istnienie kultury gejowskiej i całego ruchu gejowskiego, a w konsekwencji bezpardonowa walka o prawa, której jesteśmy świadkami.
Aby więc dostrzegać różnicę, zastosujmy proste kryterium rozróżniania:
Osoba homoseksualna to ktoś, czyj popęd płciowy skierowany jest w stronę osób tej samej płci. Natomiast gej (lub kobieta lesbijka)to osoba, która swój popęd homoseksualny akceptuje i manifestuje. Więcej – domaga się akceptacji tego popędu przez społeczeństwo. Identyfikuje się z grupą społeczną gejów i wraz z nimi tworzy pewną subkulturę, zwaną gejowską.
Homoseksualizm jest orientacją seksualną, nie zawsze realizowaną w aktywności seksualnej
Gejostwo jest postawą, zawsze związaną z aktywnością homoseksualną.
Homoseksualizm nie jest wyborem, jest konsekwencją uwarunkowań biologicznych i środowiskowych, najczęściej niezawinionych.
Gejostwo jest wyborem, jest decyzją o podjęciu pewnego stylu życia i identyfikacji z kulturą gejowską.
A więc: ci, o których głośno w mediach, to geje. Ci, którzy stanowią większość milczącą, to homoseksualiści.
Ci, którzy deklarują i demonstrują zadowolenie ze swojej orientacji, to geje. Ci, którzy z tego powodu cierpią lub przynajmniej żałują, to homoseksualiści.
Ci, którzy domagają się społecznej akceptacji, praw i przywilejów, to geje. Ci, którzy nauczyli się jakoś z „tym” żyć, to homoseksualiści.
Linia podziału między jednymi i drugimi nie przebiega wzdłuż aktywności, ale wzdłuż akceptacji,przy czym są osoby, które są w stanie zaakceptować swoją orientację homoseksualną, ale nie ujawniają jej i nie realizują w kontaktach seksualnych. Zdarza się to najczęściej z pobudek religijnych – akceptacja własnego homoseksualizmu polega wtedy na traktowaniu go jako krzyża, czegoś, co jest przypadłością, jak pewne cechy charakteru, a zostało dane człowiekowi jako element jego drogi życia. Jeżeli prawdą jest, że niektórzy wielcy święci byli homoseksualni, to tak właśnie przeżywali swój homoseksualizm – byli świadomi swojej orientacji, ale nigdy jej nie ulegli.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt, nie tylko językowy: potocznie mówi się „homoseksualista”, określenie to jednak nie jest dobre. Bowiem mówiąc tak określamy człowieka przez pryzmat jednej tylko jego cechy, i to wcale nie najważniejszej. Określenie to dotyczy jednego tylko wymiaru człowieka – jego seksualności, która przecież nie stanowi o nim jako o osobie. Dlatego nazewnictwo ma swoje znaczenie – psychologowie mówią „osoba o skłonnościach homoseksualnych”, bo dopiero takie określenie kładzie akcent na to, że aspekt seksualny jest tylko jednym z wielu. Mówi o tym też Kościół katolicki: „Kościół odrzuca pojmowanie osoby ludzkiej jako homoseksualisty lub heteroseksualisty, podkreślając, że każdy człowiek ma tę samą podstawową tożsamość: jest stworzeniem, a przez łaskę także dzieckiem Bożym i dziedzicem życia wiecznego”. (Kongregacja Nauki Wiary „List o duszpasterstwie osób homoseksualnych” nr 16; 1986 r.)
Na koniec trzeba jeszcze pamiętać, że środowiska gejowskie nie reprezentują osób homoseksualnych, bez względu na to, jak głośno to deklarują. Reprezentują tylko siebie i własne interesy. Nie-gejów wśród homoseksualistów jest zdecydowana większość, wystarczy spojrzeć na statystyki: jeżeli przyjmiemy, że osób homoseksualnych jest w społeczeństwie od 2% do 5%, to w Polsce mamy od 760 tys. do 1, 9 mln takich osób. A ilu z nich jest gejami? Ilu utożsamia się z paradami, odbywaną jakoby w ich imieniu i w ich interesie? Nawet nie zdecydowana, ale śladowa mniejszość. Tyle, że mniejszość głośna, a większość jest to większość milcząca.