olly-fotolia.plIle jest osób homoseksualnych w Polsce? Prawdopodobnie ok. 2% populacji. Jak żyją? Jak funkcjonują społecznie? Czy mamy świadomość, że co pięćdziesiąta osoba dźwiga ten problem?

Dla choinki wielu gejów jest gotowych nawet się ożenić – te słowa Zbigniewa Lwa–Starowicza („GW” 53/2003)  wprowadzają w zagadnienie małżeństw homo–heteroseksualnych.

A nie jest to sprawa marginalna; do poradni katolickiej zgłaszają się osoby homoseksualne, żyjące w małżeństwie, ale też ich współmałżonkowie, rodzice, a nawet dorosłe dzieci.
Trudno jednoznacznie wyjaśnić motywację osób homoseksualnych, które decydują się na małżeństwo. Należy szukać zarówno w sferze seksualnej jak i emocjonalno-społecznej – człowiek jest istotą społeczną, więc trudno mu żyć samemu, i chociaż sfera seksualna odgrywa w życiu bardzo ważną rolę, to nie jedyną, i często nie dominującą. Warto podjąć próbę zrozumienia motywów, zarówno świadomych, jak i nieuświadomionych.

Sprawa pierwsza to potrzeba więzi z drugą osobą, normalna u każdego człowieka. Przy tej motywacji sfera seksualna schodzi na dalszy plan, a miłość do osoby płci przeciwnej może mieć charakter taki, jak przyjaźń między heteroseksualnymi osobami tej samej płci – głębokiej jedności i wzajemnego przywiązania, pozbawio¬nego pierwiastka erotycznego: Ja naprawdę kocham moją żonę. Ale żeby z nią współżyć, to najpierw muszę się iść nakręcić do męskiej sauny (P.). W tym samym nurcie potrzeb może mieścić się pragnienie domu, rodziny i dzieci. Często jest ono tak silne, że osoba homoseksualna decyduje się ponosić pewne – postrzegane przez nią jako przykre – obowiązki małżeńskie. Przytoczona wypowiedź Lwa–Starowicza o tym właśnie mówi. Jednocześnie w ten sposób buduje się pewien „parawan” dla znajomych i rodziny: Część homoseksualnych młodych ludzi, pozostając w ukryciu, próbuje znaleźć sobie „alibi społeczne”, wchodząc w związek małżeński (A.) Trudno o pozytywną ocenę takiego działania, jednak nie jest ono rzadkie.

Są też inne aspekty: ktoś może uważać, że małżeństwo będzie lekarstwem na homoseksualizm: kobieta sądzi, że jej miłość »uleczy« jego homoseksualizm lub – odwrotnie – po podjęciu współżycia z żoną problem zniknie: Żeniąc się myślałem, że po ślubie moja orientacja przestanie upominać się o mnie. Ale tak nie jest. Jeszcze kilka lat temu homoseksuali-ści przychodzący do poradni wspominali, że na spowiedzi dostawali od kapłana rady: ożeń się, to ci przejdzie. Obecnie już to się nie zdarza, bo lepsza jest znajomość problemu, a wszy¬scy są zgodni, że tam, gdzie skłonności homoseksualne są głębokie, zawarcie związku małżeńskiego nic nie zmienia. Niekiedy nawet pogłębia homoseksualizm. Małżeństwo nie jest więc dla osób homoseksualnych żadną terapią ich odmiennych preferencji (o. J. Augustyn).
Wreszcie nie można zapominać o seksualnym aspekcie decyzji o małżeństwie: jeżeli osobie homoseksualnej jest zbyt trudno żyć we wstrzemięźliwości seksualnej i akceptuje naukę Kościoła, dopuszczającą wsp󳬿ycie seksualne jedynie w małżeństwie, to decyduje się na mał-żeństwo, traktując to kompromis wobec nauki Kościoła i własnych skłonności. Powstaje jednak pytanie: czy taki kompromis jest dopuszczalny?

Pierwsza wątpliwość wynika z tego, że w ten „kompromis” zostaje wciągnięta także druga osoba. Czy jest tego świadoma? Zdarza się, że żona/mąż wie przed ślubem o problemie drugiej strony, i mimo wszystko de¬cyduje się na małżeństwo. Od początku postanowiłem, że mogę się ożenić tylko wtedy, gdy moja żona będzie o tym wiedziała. Teraz jestem z wzajemnością zakochany. Ona zgodziła się uczestniczyć w moim życiu, ze świadomością  tego problemu (T.). Kobieta o narzeczonym, który jest homoseksualny: decyduję się na życie z nim, bo go kocham, i wolę być z nim i z „tym”, niż bez tego – i bez niego. Daliśmy sobie 4 lata, żeby zobaczyć, czy jest możliwe, żeby wytrwał bez homoseksualizmu. I teraz bierzemy ślub.
Bywa jednak odwrotnie: współmałżonek żyje w całkowitej nieświadomości i niewiedzy: Żona oczywiście o tym nie wie i nie jestem w stanie wyobrazić sobie, co by było, gdyby się dowiedziała (P.). Zdarza się wreszcie i tak, że małżeństwo żyje w półprawdzie: Ja coś się tam domyślałam przed ślu¬bem, ale mi to nie przeszkadzało, a jak zgadzał się na dzieci, to już nic nie szkodzi. To słowa kobiety z 26-letnim stażem małżeńskim, z trójką dzieci (24, 19 i 15 lat)

Druga wątpliwość dotyczy stanu prawnego: czy osoba homoseksualna zawiera ważne małżeństwo? Kodeks Prawa Kanonicznego nie wymienia homoseksualizmu jako przeszkody do małżeń¬stwa, należy jednak zastanowić się, czy nie odnosi się do niego kan. 1095 punkt 3 (Niezdolni do małżeństwa są ci, którzy: 3o. z przyczyn natury psychicznej nie są zdolni podjąć istotnych obowiązków małżeńskich) lub w sytuacji, kiedy druga strona nic nie wie kan. 1098 (Kto zawiera małżeństwo zwiedziony podstępem dokonanym dla uzyskania zgody małżeń¬skiej, a dotyczącym jakiegoś przymiotu drugiej strony, który ze swej natury może poważnie zakłócić wspólnotę życia małżeńskiego, zawiera je nieważnie).
Odpowiedzi są różne: Istniejące skłonności homoseksualne nie muszą determinować zachowań homoseksu¬alnych. Stąd też możliwość zawarcia małżeństwa będzie zależeć od wielu czynników: od głębi istniejącej skłonności, od przeżytych doświadczeń homoseksualnych, od osobistej determinacji i pragnienia prze¬zwyciężenie skłonności, od korzystania z kompetentnej pomocy terapeutycznej, od doświadczenia du¬chowego oraz od bycia zaakceptowanym przez osobę płci odmien¬nej (o. Augustyn).
Gdyby mężczyzna nie mógł współżyć i ukrył to, gdyby odczuwał niechęć bycia z kobietą, to oczy-wiście, że małżeństwo będzie nieważne. Jednak sprawa nie jest prosta, i uważam, że niekiedy homo¬seksualista może zawrzeć małżeństwo (o. dr M. Kożuch)
Są też odpowiedzi negatywne: Osoba homoseksualna nie może zawrzeć ważnego małżeństwa. Mamy tutaj bowiem do czy¬nienia z niezdolnością z przyczyn natury psychicznej do podjęcia i wypełniania istot¬nych obowiązków małżeńskich (kan. 1095 nr 3 KPK).

Kanoniści zasadniczo uznają homoseksualizm jako „niemożność” w pewnych wy¬padkach, przyznają jednak, że trudno o jednoznaczne rozstrzygnięcie. Obowiązujący Kodeks Prawa Kanonicznego nie przewiduje homoseksualizmu jako kanonicznego tytułu nieważności małżeństwa. Motywy prawne jednak dopuszczają możliwość orzeczenia nieważności z tego powodu. Nie każda forma homoseksualizmu wpływa na nieważność małżeństwa.
Wobec tego wszystkiego pojawia się poważny problem pastoralny. Negatywna bo¬wiem odpowiedź na pytanie, czy osoba homoseksualna może zawrzeć ważne małżeństwo mogłoby oznaczać, że wiele tysięcy par małżeńskich w Polsce żyje w faktycznie nieważnym związku małżeńskim! Jeśli pokusić się o statystyki, to z ostrożnego szacunku wynika, że małżeństw homo-heteroseksualnych w Polsce może być nawet ok. 200 tys.! Dla Kościoła jest to wyzwanie, z którego nie zdaje sobie sprawy i dla którego nie ma wypracowanych form pomocy.