czerwona lampka2z wizytą u Terlikowskich

Początek roku był interesujący. Pojawił się medialny news. Nie tam jakieś flaki z olejem. Był TEMAT. Ludzie dzwonili do redakcji, pełna interaktywność. Bohaterem stała się pigułka „dzień po".

Tu budzą się emocje, nawet u cioci na imieninach trzeba mieć swoje zdanie. Może być gorąco.

Było też gorąco podczas wywiadu red. Renaty Kim (Newsweek Polska) z państwem Małgorzatą i Tomaszem Terlikowskimi na temat specyfiku wczesnoporonnego, który ma być w Polsce dostępny bez recepty.

W mediach pojawił się nowy zwyczaj. Dziennikarz komentuje przeprowadzony wywiad, również w formie wideo na stronie internetowej wydawnictwa.

Red. Kim idąc do mieszkania Terlikowskich wiedziała, czego się spodziewać, bo gospodarze nie zmieniali ostatnio poglądów. Tymczasem komentarz wideo zaskakuje. Surowej ocenie poddane jest wyrażanie emocji przez rodziców piątki dzieci, którzy chcą je uchronić od śmieciowych produktów przemysłu farmaceutycznego.

Ja - matka Polka od siódemki dzieci od lat urządzam pisemne protesty w szkołach, by moich córek, bez mojej zgody, podczas lekcji, nie indoktrynowały żadne koncerny farmaceutyczne.  Zachęta do współżycia w gimnazjum zawsze budzi moje emocje oraz sprzeciw i byłoby chyba dziwne, gdyby było inaczej.

Czy u państwa Terlikowskich zaplanowany był wywiad? „Miła atmosfera zakończyła się, gdy zaczęliśmy rozmawiać. Nie dogadaliśmy się w żadnej kwestii, przekonywali mnie mocno podniesionym tonem... antykoncepcja to zasadzka na młode dziewczyny, żeby... wcześnie zaczynały życie seksualne, szybko zachodziły w ciąże, szybko je usuwały, a na tym będą zarabiać koncerny farmaceutyczne i kliniki aborcyjne. Gdy zakończyliśmy rozmowę znów stali się bardzo miłymi gospodarzami, śladu nie było po ich zapalczywości i bardzo stanowczych poglądach". - mówiła w internetowym komentarzu szefowa działu społecznego tygodnika "Newsweek Polska".

Ach pani Renato Kim! Jednak my matki i ojcowie w dzisiejszych czasach musimy mieć w sobie te stanowcze poglądy i pozytywną zapalczywość w ich wyrażaniu. Emocje to część naszego człowieczeństwa. Popatrzmy na dzieci i ich najważniejsze w świecie „dyskusje". Bronią swoich dziecięcych spraw jak lwy. Potem z biegiem lat stają się kulturalni, co nie oznacza, że w życiowych kwiestiach chowają głowę w piasek.

My rodzice, czy mamy wyzbyć się ducha walki o swoje przekonania, o swoje dzieci i udawać, że spływa po nas jak po kaczce? Jak pokazują telewizyjne debaty ludzi dorosłych, KTO głośniejszy - ten kapitanem. Nikt nie chce oglądać nudnych dyskusji. W ważnych, rodzicielskich sprawach nie zawsze musi być bardzo miło, ważne by było stanowczo.