Wielki Brat Patrzy
- Roma Rejtan
- Czerwona Lampka
- Odsłony: 4587
Pamiętacie „Rok 1984” Georga Orwella? Jeśli nie, radzę sobie przypomnieć. Ja coraz częściej utwierdzam się w przekonaniu, że już zupełnie niedługo zobaczę za oknem ogromne twarze na plakatach podpisane znanym powszechnie tekstem: „WIELKI BRAT PATRZY”. Nie znam się na technikach i metodach operacyjnych służb wiadomych, ale z pewnością ich możliwości, nawet w tak dotkniętym kryzysem kraju, jak nasz, są zdecydowanie większe niż nam się wydaje.
Zresztą nie jest to aż tak trudne. Wszak na palcach można policzyć tych, co „bezkomórkowi”. Specjalne techniki nie potrzebne, wystarczą telefony, nawet te na kartę. Kolejne skojarzenia z Orwellem budzić muszą poczynania naszych władz najwyższych. Przecież nawet bez większego wysiłku intelektualnego możemy rozszyfrować, które to obecnie nam panujące ministerstwa idealnie odwzorowują wizję angielskiego pisarza: Ministerstwo Prawdy, Ministerstwo Pokoju, Ministerstwo Miłości czy Ministerstwo Obfitości. Właściwie nasze ministerstwo prawdy działa tak prężnie, że wszystkie wymienione wyżej wzajemnie się przenikają i każde z osobna przejmuje cechy pozostałych. Przecież miłość, prawda, pokój i - no może nie obfitość, ale dostatek z pewnością - nie schodzą z ust Panów Ministrów. Marszałek od owadów odbiega od tej normy, ale on walczy z nienawiścią opozycji, więc musi być twardy. Nie będę cytować tu nowomowy z Orwella, bo właściwie przegląd większości gazet codziennych (czy cotygodniowych) lepszą jest od pierwowzoru. Takiej nowomowy nawet ten angielski wizjoner nie przewidział. No i nie przewidział też, że jej stałym elementem będą wulgaryzmy. To już jest patent współczesnych twórców Nowego Lepszego Świata Młodych, Wykształconych z Wielkich Miast.
Wcale nie jest mi do śmiechu, kiedy piszę o tym, co zostało zapowiedziane kilkadziesiąt lat temu ku przestrodze i żeby nigdy się nie ziściło. Nie do śmiechu mi, bo żyłam w przekonaniu, że Polacy to naród myślący, przez wieki wychowywany w duchu wartości elementarnych – Bóg, Honor, Ojczyzna – w takiej właśnie kolejności. Czy możliwe, że wystarczyło trochę ponad pół wieku, żeby z nas wypłukać to, co najlepsze? Żebyśmy porzucili możliwość wykorzystywania własnego umysłu i przeszli na „zdalne sterowanie” medialnych pajaców? Ciągle mam nadzieję, że się mylę i to nie Orwell a Mickiewicz dla nas wieszczem. Chcę wierzyć, że
"... Nasz naród jak lawa
Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa
Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi
Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi..."
A. Mickiewicz, Dziady cz III, scena VII.