_iancucristi_-_FotoliaAbp Henryk Hoser: „Prawdziwy cel ideologii gender to zniszczyć rodzinę, religię, Kościół i wszystkie tradycyjne wzorce, aby stworzyć masę społeczną, którą łatwo można modelować”.

Na Uniwersytecie Kard. Stefana Wyszyńskiego w Warszawie odbyła się konferencja „Ideologia gender – wyzwania antropologiczne współczesności. Ujęcie bioetyczne”. Jednym z mówców był abp Henryk Hoser, biskup warszawsko-praski, z wykształcenia lekarz.

Analizując historię powstania ideologii gender abp Hoser powiedział, że trzema wektorami, które doprowadziły do jej obecnego kształtu, były: rewolucja feministyczna w XIX wieku, rewolucja seksualna drugiej połowy XX wieku, która przekształciła naszą obyczajowość, oraz rewolucja kulturowa. Pojęcie „gender” oznacza  zespół cech, zachowań i postaw spostrzegany w danej kulturze jako przynależny kobietom i mężczyznom. Teoria gender dotyczy kulturowych atrybutów płci oraz związków między płcią biologiczną a zachowaniami umiejscowionymi w określonym kontekście społecznym i historycznym. Swym zakresem obejmuje kwestie tożsamości płciowej, czyli identyfikowania siebie jako przedstawiciela danej płci; roli płciowej, czyli zachowań i działań kojarzonych z daną płcią i stereotypów płciowych. „Zgodnie z tą ideologią płeć tylko w niewielkiej części jest determinowana przez biologię. Natomiast cechy, uznawane za genetycznie przypisane kobiecie lub mężczyźnie, wynikają z uwarunkowania kulturowego lub presji społecznej. Ponadto w myśl ideologii gender każdy może sobie sam wybrać swoją płeć seksualną. Jak zauważył abp Hoser, ideologia gender przełożyła marksistowską ideologię walki klas na relacje między kobietami a mężczyznami, gdzie, jak stwierdzono, grupą uciskaną są kobiety. Stąd na kolejnych konferencjach międzynarodowych w Kairze (2000) i Pekinie (2005) w imię obrony praw kobiet podjęto próbę tworzenia odrębnego prawa, tak jakby nie były one zawarte już w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka z 1948 roku. W konsekwencji coraz częściej współczesne problemy i zjawiska społeczne, polityczne, ekonomiczne i kulturowe rozpatrywane są w perspektywie ideologii genderowej, czyli biorąc pod uwagę tzw. „walkę płci”.

W dyskusjach publicznych przedstawiciele ideologii gender bardzo często stosują pojęcie „stereotyp” i „stereotypy”, np. to, że matka i ojciec pełnią różne role, to „stereotyp”. Próbują oni także zanegować i rozbić autorytet rodziców i nauczycieli, zachęcając, aby dzieci były uczone przez tych, którzy są równi im wiekiem i poziomem – czyli zachęcają do sytuacji w której ‘ślepy prowadzi kulawego’” – skonkludował abp Hoser. Natomiast tym, co zgodnie z ideologią gender, hamuje rozwój, są wszelkiego rodzaju systemy i struktury wytworzone przez kulturę i religię, a najbardziej opornymi na zmianę i tym samym najbardziej niebezpiecznymi wydają się rodzina i Kościół katolicki. Dlatego nie dziwią coraz silniejsze i częstsze ataki na Kościół. Chodzi o globalne zarządzanie światem, a to będzie możliwe, jeśli nastąpi rozbicie społeczeństwa. Brak więzi międzyludzkich sprawia, że nie ma oddolnych wspólnych inicjatyw. Takie społeczeństwo jest jak plastelina, można nim manipulować na wszystkie strony – stwierdził abp Hoser.

Warto przypomnieć, że „rodzicami chrzestnymi” ideologii gender są lewicowi i liberalni filozofowie, etycy i myśliciele, m.in.: Margaret Sanger, Simone de Beauvoir, Herbert Marcuse, Jean-Paul Sartre, Michel Foucault, natomiast w latach siedemdziesiątych XX wieku zaczęły powstawać na uczelniach amerykańskich gender studies (obecnie również w Polsce, na prestiżowych uniwersytetach m. in. UJ, UW).

 

Kościół oficjalnie wypowiedział się na ten temat dopiero raz, w dokumencie Papieskiej Rady ds. Rodziny z 2000 r. „Rodzina, małżeństwo i ‘wolne związki’” (nr 8), chociaż wydaje się, że sprawa jest nadzwyczaj ważna i pilna. Na przykład w lutym 2011 roku kanadyjska Izba Gmin przegłosowała ustawę tzw. „transgender bill”, która odrzuca klasyczne pojęcie płci „Stolica Apostolska nie orientuje się jeszcze w naturze zagrożenia i nie w pełni zdaje sobie sprawę z tego, jakie mogą być konsekwencje wdrożenia takiego prawa” – stwierdził Jim Hughes, prezes kanadyjskiej organizacji obrońców życia i rodziny, ubolewając nad brakiem wyraźnego sprzeciwu dla tej ustawy ze strony Kościoła. Jeśli ustawa wejdzie w życie w tym państwie, to identyczne procesy legislacyjne mogą zostać zapoczątkowane w innych krajach rozwiniętych. A konsekwencje będą niewyobrażalne.