III ZakonWywiad z Barbarą P., prezydentką franciszkańskiego Instytutu Świeckiego

Instytuty świeckie – mało znany obszar w Kościele. Nie zakon, nie wspólnota...

Wspólnota tak, zdecydowanie tak! Tylko nie wspólnota życia, mieszkania i pracy, ale wspólnota ducha. Instytuty świeckie to jakby dwa przeciwieństwa: całkowite poświęcenie się Bogu czyli konsekracja, i życie świeckie. Ale ta pozorna sprzeczność jest właśnie podkreślana jako bogactwo, jako wkład instytutów świeckich w życie Kościoła.
Instytuty rodzą się z głębokiego pragnienia, by całkowicie należeć do Boga, oddając Mu siebie, prowadząc jednak nadal dotychczasowe życie, pozostając w swoim mieście, w środowisku, w pracy. Sądzę, że pierwsi chrześcijanie żyli właśnie w taki sposób. Najlepszym przykładem jest Maryja, która podjęła zwiastowane Jej zadanie, misję wymagającą od Niej całkowitego daru z siebie, jednak żyła dalej zwyczajnie w domku w Nazarecie, stosownie do zwyczajów we współczesnych jej czasach.

Czym w takim razie różni się od zakonu?
W instytucie świeckim chodzi o to, by żyć Ewangelią poprzez podarowanie Bogu całego swego życia – czyli konsekrację, albo mówiąc inaczej poprzez praktykowanie rad ewangelicznych – ale w zwyczajnych warunkach, nie stawiając bariery oddzielającej mnie od reszty świata. Życie instytutów rodzi się z pragnienia, by być przyjacielem, być blisko, być w świecie, uważając go za rzeczywistość pozytywną. Jest to bowiem świat, który Bóg tak bardzo umiłował, że zesłał swego Syna Jednorodzonego. Osoba z instytutu miłuje świat do tego stopnia, że oddaje swoje życie, aby ten świat zdążał do Boga.

Dlaczego jednak tak mało wiemy o instytutach?
Bo są ukryte. Dyskrecja to jeden z naszych charyzmatów. Zewnętrznie nic nas nie wyróżnia. Podejmujemy pracę w zwykłych środowiskach, nie nosimy habitów ani żadnych wyjątkowych znaków. To tajemnica serca, która jest więzią miłości między nami a Bogiem. To również ofiara ukrycia, bycia nierozpoznanym. Członkinie większości instytutów świeckich zobowiązane są utrzymywać swoją konsekrację w tajemnicy nawet przed najbliższymi.

Skoro mówimy w liczbie mnogiej, to znaczy, że jest ich więcej. Czym się różnią między sobą?
Każdy instytut ma nieco inną duchowość, a duchowość to fundament instytutu. Jedne opierają się na duchowości franciszkańskiej, inne dominikańskiej, jeszcze inne ukształtowały się w konkretnych warunkach społeczno-historycznych. Różne są też ich charyzmaty. Różni nas też sposób życia: niektóre żyją wspólnie, inne nie, ale zawsze łączy nas mocna więź: spotykamy się przynajmniej raz na miesiąc.
Natomiast wspólną cechą jest świeckość, która polega na zwyczajnym życiu we wszystkich środowiskach, wykonując różne prace i zawody. I na pewno wspólny jest obowiązek formacji – chociaz w szczegółach może ona różnie wyglądać – są dni formacyjne, rekolekcje organizowane dla członków instytutów oraz różne spotkania, w których biorą udział. Formacja każdego członka jest ciągła i permanentna.

Jak wygląda codzienność osoby, należącej do instytutu świeckiego?
Zupełnie normalnie! Podstawowym zajęciem jest praca zawodowa, która jest też podstawowym źródłem utrzymania. Jednak w pracy, wśród podejmowanych zadań i obowiązków, jest miejsce na modlitwę, uczestnictwo we Mszy św., czytanie Pisma Świętego. Dzięki temu wszelkie zaangażowanie i aktywność społeczna są przepojone duchem modlitwy. To nasze apostolstwo.

Zdecydowana większość instytutów świeckich to instytuty żeńskie – w Polsce 31, a tylko 1 męski. Dlaczego, Pani zdaniem, w instytutach świeckich przeważają kobiety?
Myślę, że tę wielką dysproporcję należy tłumaczyć przede wszystkim współczesnym kontekstem kulturowym. Takie życie, naznaczone silnym rysem ascezy, samotności, nie jest łatwe dla mężczyzn. Wystarczy wspomnieć chociażby o wypełnianiu zwykłych obowiązków domowych, z którymi mężczyźni gorzej dają sobie radę. Jest bardzo wymagające – chociaż nie jest niemożliwe! Wspaniałą postacią jest np. były burmistrz Florencji Gulio la Pia, zaangażowany w walkę o pokój i wspierający zwłaszcza Europę Wschodnią.

Jaką rolę mają instytuty w Kościele i świecie?
Jan Paweł II wiązał wielkie nadzieje z działalnością instytutów świeckich. Wielokrotnie wspominał o potrzebie nowej ewangelizacji w krajach chrześcijańskich – to jest właśnie zadanie dla świeckich konsekrowanych. Mamy być zaczynem i solą dla świata. Dzielenie trudu ze świeckimi, codzienna, zwykła praca, zwykłe kłopoty – jak np. brak pracy – i jednocześnie dawanie świadectwa Bożej obecności. Osoby świeckie konsekrowane powinny przede wszystkim wprowadzać w środowisko, w którym żyją i pracują, jasne światło Ewangelii. Nasza obecność w świecie powinna być dla wszystkich znakiem działania Boga.