Fot.Ramona_Heim3Jednym z najpiękniejszych zwyczajów związanych z Bożym Narodzeniem jest śpiewanie kolęd. Dawniej w wielu polskich domach całe rodziny siadały przy choince i potrafiły godzinami śpiewać między innymi „Cichą noc”, „Anioł pasterzom mówił”, czy „Lulajże Jezuniu”.

Niestety, powoli ta piękna tradycja zanika. Na ogół potrafimy zaśpiewać jedną, góra dwie zwrotki i na tym koniec. Szkoda, bo kolędowanie zbliża ludzi i wytwarza pomiędzy nimi bliską więź.

Śpiewanie kolęd wynika z potrzeby bycia wśród ludzi, których kochamy, by wspólnie oddać chwałę narodzonemu Dzieciątku. Kolędowanie bowiem zbliża, daje poczucie bliskości, serdeczności, życzliwości. Słowa i melodie  kolęd dostarczają śpiewającym pozytywnych emocji, nastrajają optymistycznie. Pamiętam z dzieciństwa dom mojej babci w którym zawsze rozbrzmiewały kolędy. Śpiewaliśmy je ze śpiewnika do ostatniej zwrotki. Szkoda, że  dzisiaj bardzo rzadko pamięta się o tej tradycji. Zamiast wspólnego śpiewania włącza się radio, Internet, odtwarza płyty.

Skąd wzięły się kolędy? Nazwa pochodzi  od słowa "calendae", tak bowiem Rzymianie nazywali początek każdego miesiąca. Najbardziej radośnie obchodzili styczeń, bawiąc się, śpiewając, obdarowując  prezentami.  Jednak Kościół katolicki zniósł ten pogański zwyczaj. Zachowała się jednak tradycja śpiewania pobożnych pieśni, sławiących narodziny Chrystusa. W krajach słowiańskich kolęda chwaliła gospodarza i jego rodzinę oraz dziękowała za otrzymane dary. Takie kolędy śpiewane często pod oknami domostw kończyły się  prośbą o datek. W Polsce kolędy zawitały w XIII wieku wraz z franciszkanami. Wzorem założyciela swego zakonu, świętego Franciszka z Asyżu, który pierwszy urządził żłóbek wyobrażający Boże Narodzenie, zakonnicy propagowali kult Dzieciątka Jezus. Oni to zaczęli urządzać po kościołach szopki oraz organizowali jasełka przy okazji których również kolędowano.

Najsłynniejszą kolędą na świecie jest „Cicha noc”, którą przetłumaczono na 300 języków.  Jej historia jest niezwykła i rozegrała się Austrii, w  alpejskiej wiosce Obendorf.  W wigilijny wieczór 1818 roku ksiądz wikary Józef Mohr przygotowywał kazanie na Pasterkę. Pomimo silnego mrozu  przyszła do niego kobieta z wiadomością, że żona węglarza, najbiedniejszego we wsi, urodziła dziecko. Młoda mama nie czuje się dobrze i prosi księdza, bo chciałaby ochrzcić maleństwo i sama pojednać się z Bogiem. Wikary  na miejscu ujrzał scenę jak z Ewangelii. Na prostym posłaniu leżała uśmiechnięta matka, tuląca do siebie śpiące maleństwo. Ksiądz ochrzcił niemowlę, pobłogosławił domowników i wrócił do siebie. Ta scena tak mocno podziałała na jego wyobraźnię, że zaraz po Pasterce spisał swoje wrażenia. „Cicha noc, święta noc, pokój niesie ludziom wszem. A u żłóbka Matka święta czuwa, sama, uśmiechnięta nad Dzieciątka snem". Organista Franz Xaver Gruber  ułożył  melodię i tego samego dnia zaśpiewał w kościele. W Polsce najchętniej śpiewamy kolędę „Bóg się rodzi”, do której słowa ułożył poeta Franciszek Karpiński przebywający we dworze w Suchodolinie na Podlasiu jako dzierżawca wsi królewskiej. Melodia nawiązuje do poloneza koronacyjnego królów polskich.  Za serce chwyta nostalgiczna kolęda  „Jezus malusieńki”, zaś radość niosą między innymi  „W żłobie leży”, „Pójdźmy wszyscy do stajenki”, „W dzień Bożego Narodzenia”. Nie pozwólmy, by piękna tradycja kolędowania zanikła.

Postarajmy się urządzić w domu wieczór śpiewania kolęd. Zaprośmy nie tylko rodzinę, ale także przyjaciół i znajomych. Poczujmy radość, wspólnotę, ciepło i dobro.

Wesołych Świąt! Bóg się rodzi, moc truchleje...