Boże Ciało w Parafii w Magdalence„Obyśmy umieli zrozumieć potrzebę Komunii Świętej, która jest pokarmem, ale i jednocześnie powołaniem do ofiary w czasie, jaki nam Bóg dał".

Co roku z tysięcy polskich kościołów wyruszają uroczyste procesje, by przemierzać ulice miast i wsi. Ale czy tak naprawdę rozumiemy tę wędrówkę? Czy potrafimy należycie oddać hołd Jezusowi, wysłuchać słów kazania? Czy wiemy po co zrywamy gałązki brzozy i zabieramy je do domów? Co daje nam to przeżycie? Co w nas zostaje? Od lat uczestniczę w procesjach Bożego Ciała. I od lat utwierdzam się w przekonaniu, że wiele osób zupełnie nie rozumie tego święta. Dlaczego? A to dlatego, że procesję traktują jako doskonałą okazję, by poplotkować z sąsiadką lub dawno nie widzianą koleżanką. Zwierzają się z własnych problemów, omawiają cudze, narzekają na niedobrą teściową, leniwą synową lub rozwydrzone dzieci. Między jednym a drugim ołtarzem przejście zabiera trochę czasu, więc po co się skupiać, śpiewać pieśni, modlić. Można przecież wypełnić ten czas pogawędką. I zerwać kilka gałązek brzozy, choć tak naprawdę nie wiadomo po co. Oczywiście takie zachowanie nie jest regułą, ale niestety się zdarza i to coraz częściej. Kolejne nieporozumienie dotyczy ubioru. Krótkie spódniczki, kilkucentymetrowe szpilki, szorty, sandały, koszulki na cienkich naramkach, ostre makijaże, widoczne tatuaże, to nienajlepsze podkreślenie podniosłości tej uroczystości. Nie idziemy na imieniny, do pubu czy na pokaz mody. Idziemy oddać cześć Jezusowi. A stosowny strój powinien być tego wyrazem. Coraz częstszym obrazkiem towarzyszącym Bożemu Ciału są osoby, które przypadkiem znalazły się na trasie procesji i z siatką pełną piwa próbują przebić się przez tłum ludzi.

Są też rowerzyści, którzy akurat o tej porze wybrali się na przejażdżkę. Są rodziny z dziećmi w wózkach zmierzający w przeciwną stronę. Są osoby będące pod wpływem alkoholu, które przypadkiem zaplątały się tam, gdzie nie powinno ich być. Eucharystia jest dziękczynieniem, eucharystyczny chleb i wino są duchowym pokarmem i napojem i życiem wiecznym. Cóż pozostaje wobec powyższych słów – zamilknąć i uklęknąć przed tym darem niepojętym? A kto ma siły niech wstaje z kolan i pędzi czym prędzej do sąsiadek i sąsiadów, kolegów i koleżanek, do szkoły, do pracy, na place i ulice naszych miast i miasteczek.

Zapytacie – po co biec? Czy można milczeć wobec tak niezwykłego daru? Czy może być jakiś smaczniejszy pokarm niż ten, który oferuje człowiekowi Chrystus? Tak o Bożym Ciele pisze ksiądz Jan Twardowski. Pięknie pisze i co najważniejsze wie o czym pisze. Warto spojrzeć głęboko w nasze serca, czy procesja Bożego Ciała to tylko obrzęd, tradycja, okazja, by pokazać się w nowej kreacji, czy coś o wiele ważniejszego.