Matka_Boska_PompejańskaPOMPEJE - pierwszy cud

„Jeśli sprzedam dzisiaj tego grata, to normalnie pójdę na Mszę do kościoła” – powiedział niedawno mój znajomy, który uważa się za tzw. „wierzącego, niepraktykującego”.  Samochód sprzedał, do kościoła nie trafił.

Ileż to rzeczy obiecywaliśmy już Jezusowi. Jak wiele spraw mieliśmy załatwić, zamknąć?  Niestety bardzo często łapiemy  się na tym, że złożyliśmy kolejną obietnicę bez pokrycia.

W książce autorstwa błogosławionego Bartolo Longo pt. „Cuda i łaski Królowej Różańca Świętego w Pompejach” opisana jest historia początków budowy pompejańskiej świątyni, w której zdarzyła się niezliczona ilość cudów. Fundusze zaczęto zbierać początkowo w neapolitańskich domach. W zbiórkę, organizowaną już w 1875 roku, włączyło się kilka zamożniejszych rodzin. Odwiedzano znajomych, przyjaciół i proszono o stałe, choćby skromne, datki. Pani Anna Maria Lucarelli mająca na wychowaniu cierpiącą na częste ataki padaczki 12-letnią siostrzenicę - Clorindę, obiecała w sercu, że jeśli dziecko wyzdrowieje, ona osobiście bardzo zaangażuje się w zbieranie funduszy na budowę kościoła w Pompejach. Najznamienitsi lekarze Neapolu rozkładali ręce wobec postępującej bardzo szybko choroby Clorindy.

Tymczasem po deklaracji złożonej przez panią Annę Marię nastąpił cud zupełnego i niewytłumaczalnego uzdrowienia. Marzio Castronuovo – doktor medycyny i chirurgii spisał 18 lutego 1876 roku oświadczenie:

„Poświadczam, że panna Clorinda Lucarelli od sierpnia 1874 cierpiała na napady epileptyczne, które powtarzały się w różnych odstępach czasu aż do dnia 3 lutego 1876r., kiedy trwale ustały. Nadmienię, ze diagnozę tę postawiłem nie sam, ale w uzgodnieniu z panem profesorem Antonim de Martinem, a zatwierdził ją pan profesor Cardarelli. Przepisaliśmy chorej najskuteczniejsze leki i zalecaliśmy zmianę klimatu, odżywiania itp. Mimo to napady powtarzały się równie gwałtownie i często przez kolejne miesiące. Oświadczam to, aby dać świadectwo prawdzie. ‘’

Cudowne uzdrowienie potwierdził tez drugi lekarz.

„Ja niżej podpisany oświadczam, że 12-letnia panna Clorinda Lucarelli, córka zmarłego profesora Domenica Lucarelliego, cierpiała od kilku lat na napady epileptyczne, które bez widocznych przyczyn i mimo różnorodnych środków leczniczych, atakowały ja w dzień i w nocy, co miało miejsce jeszcze przed czterema ostatnimi miesiącami. Wtedy nagle chora bez żadnych leków całkowicie wyzdrowiała i jest zupełnie zdrowa po dziś dzień.  Poświadczam to moim słowem honoru i jestem gotów oświadczenie to powtórzyć pod przysięgą.”  Prof. Salvatore Farina, Neapol, 4 czerwca  1876r.

Pani Anna Maria Lucarelli dziękując Bogu, opowiadała o cudzie uzdrowienia we wszystkich neapolitańskich kościołach, gdzie wcześniej odprawiano nabożeństwa w intencji uzdrowienia Clorindy.  Dotrzymała też danego słowa, stała się wielką zwolenniczką budowy kościoła w Pompejach, w którym wkrótce miała być oddawana cześć Królowej Różańca Świętego.

***

Niebo chce nam zsyłać wiele łask także dzisiaj. Czy my jednak przez niecierpliwość, nasze lenistwo i opieszałość w realizacji postanowień wobec Boga ich nie odrzucamy?

Jezus dotrzymuje swoich obietnic. A my, w dobie, kiedy prawie wszystko bez żadnych doczesnych konsekwencji da się odwołać, czy pamiętamy, że jesteśmy chrześcijanami?

Czy robimy coś dla Boga, dla Kościoła, dla drugiego człowieka? Czy dziękujemy za otrzymane łaski?

A może chowamy naszą wiarę do szuflady z hasłem „moja prywatna sprawa”…