fot.__Lena_S._-_Fotolia.comWartość życia człowieka jest nieoceniona. Jak je chronić? Często niewiele możemy zrobić. Ale trzeba zacząć od siebie – i tu zazwyczaj jest duże pole do popisu. Bo analizując swoje życie uczciwie, dochodzimy do wniosku, że nie jesteśmy otwarci na życie.

Co nas obchodzi, że jakiś lekarz dokonuje (nielegalnych) aborcji. Co z tego, że finansowanie in vitro oraz antykoncepcji może pochodzić z naszych podatków. I pozostajemy bezczynni, no bo rzeczywiście co można zrobić, prócz mądrego głosowania w następnych wyborach czy zgłoszenia do odpowiednich źródeł podejrzanych ogłoszeń ginekologicznych w gazecie.

A grzech rodzi się w sercu człowieka. A więc najlepszym sposobem walki jest uporządkowanie swojego serca i przygotowanie go na Boże działanie. Zmiana mentalności antykoncepcyjnej na wierną i ufną w Boże miłosierdzie. Zmiana chęci posiadania na postawę służby. A wtedy bardzo szybko dojdziemy do wniosku, że można coś zrobić.

Zło, które rodzi się w sercu człowieka, jest duchowe. Wiedzieli o tym obrońcy życia w Austrii, którzy, walcząc o życie dzieci kobiet, które zgłaszały się do kliniki aborcyjnej, zawsze czynili to w dwie osoby. Jedna zaczepiała kobietę wchodzącą do kliniki i zaczynała z nią rozmawiać, a druga, stojąc opodal, w ciszy odmawiała różaniec. Bo sami nie damy rady. To Pan Bóg musi działać. On, Dawca Życia, wie, jak to zrobić.

Stąd najlepsza współpraca z Nim, jaka istnieje z naszej strony, to modlitwa. Jest nawet taka specjalna modlitwa na okoliczność ochrony życia nienarodzonych. Jest niełatwa, bo i sprawa jest poważna – modlitwa ta trwa bowiem dziewięć miesięcy i wymaga od człowieka codziennego skupienia na jednym konkretnym nienarodzonym dziecku. Obejmuje również post, który każdy sam sobie ustala w ramach indywidualnych postanowień. A stałym elementem codziennego błagania za nienarodzone dziecko jest właśnie różaniec. Matka Boża jest przecież Mamą. Ona wie, jak się czuje kobieta w nieplanowanej ciąży. Wie też, jak się podejmuje właściwą decyzję.

Duchowa adopcja dziecka poczętego – bo o niej mowa – to naprawdę jest duchowe rodzicielstwo. Wymaga wyrzeczeń i wysiłku podejmowanego codziennie. Ale również jak to rodzicielstwo, jest czymś niezastąpionym. Pozwala żyć dzieciom, dla których jest posłane. Czasem zaś kończy się rodzicielstwem cielesnym – jak w przypadku pewnego małżeństwa, które w oczekiwaniu poczęcia własnego dziecka podjęło wspólnie duchową adopcję, a po miesiącu wyczekiwane dziecko się poczęło.

Pan Bóg jest Bogiem żywych. On chce, aby jego owce miały życie w obfitości. Dlatego będzie błogosławić modlitwie podjętej w intencji obrony życia. I sprowadzi jej błogosławione owoce.

Może jest to właśnie propozycja dla Ciebie. Może kiedyś z Twojego powodu lub za Twoją przyczyną jakieś dziecko zostało uśmiercone. A może nie możesz się doczekać poczęcia własnego dziecka. Teraz możesz uratować od śmierci kogoś innego. Ono będzie Twoim własnym, adoptowanym maleństwem. Duchowa adopcja to też adopcja. I najwyraźniej Panu Bogu ta modlitwa się podoba. Nawet podejmowana z egoistycznych pobudek, jest skuteczna, bo dzięki niej dzieje się olbrzymie dobro. Człowiek zostaje otoczony szczególną, indywidualną modlitwą przez dziewięć miesięcy. Nadto tą modlitwą otoczeni są także jego rodzice. I ona jest skuteczna, a dziecko się rodzi. Z taką wiarą do tej modlitwy podchodzę, bo przecież wiara czyni cuda.