zmieniam życiePonad pięćdziesiąt lat funkcjonowałam jak umiałam, po swojemu.  Szczególnie nie zastanawiałam się nad życiem. Święta wyznaczał kalendarz. Rodzina i bliscy znajomi podsuwali rozwiązania różnych spraw. Trochę podglądałam innych i wyciągałam wnioski. Ot taka recepta na przeżycie.  Pewne rzeczy przyjmowałam, inne odrzucałam. Zapraszanych do domu znajomych selekcjonowałam, żeby odpowiadali towarzysko  wszystkim domownikom .

Ale przyszedł ból, cierpienie i wewnętrzny krzyk – JA JUŻ TAK NIE CHCĘ, już dalej tak nie mogę. Chcę czegoś innego.

BOŻE RATUJ!

Wtedy właśnie Bóg zaczął mnie prowadzić  krok po kroku.  Najpierw była pielgrzymka do Lichenia, Msza święta prowadzona przez egzorcystę – piękne, nowe, cudowne doznanie. Później było pielgrzymowanie do Częstochowy, Kalwarii Zebrzydowskiej i Wadowic. Bardzo ważne były dla mnie rekolekcje z franciszkaninem z Górki Duchownej – ojcem Sylwestrem w klasztorze Sióstr Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Luboniu, czuwanie w wigilię Zesłania Ducha Świętego, rekolekcje ignacjańskie w Gdyni i kolejne rekolekcje u Sióstr nt. Ewangelii św. Jana. Była modlitwa i pisanie ikony. Pierwszy raz w życiu coś namalowałam. Czułam cudowne działanie Ducha Świętego.

W 2010 odbyłam rekolekcje w milczeniu u ojców jezuitów w Kaliszu. Przeżyłam rozmowę z Bogiem, całkowicie oddałam się woli Ojca. Nic tak nie przemienia ducha człowieka jak głębokie cierpienie i ból.

Panie dziękuję za moje doświadczenia, za moje cierpienia. Ta najgłębsza, prawdziwa przemiana odbywa się powoli.

Bóg nie chce pozbawić nas życia, On chce nam je dać, ZUPEŁNIE NOWE.