Szczęście po pięciu "CC"
- Andrzej
- Z życia wzięte
- Odsłony: 15090
W 2005 roku moja żona pojechała w okresie letnich wakacji na pielgrzymkę do La Salette. W tym czasie odczułem ogromną potrzebę odbycia generalnej spowiedzi świętej z całego życia. Prosiłem Boga, aby dał mi księdza, który mógłby mnie wyspowiadać gdzieś w zaciszu i miał dla mnie czas. Pan Bóg mnie wysłuchał. Nurtował mnie głównie problem antykoncepcji w moim małżeństwie. Mieliśmy czworo dzieci, wszystkie urodziły się przez cesarskie cięcie.
Już po drugim porodzie położnicy zalecali, żeby być bardzo ostrożnym, po trzecim i czwartym niektórzy lekarze i pielęgniarki dawali do zrozumienia, że żona jest osobą nierozsądną, narażającą swoje zdrowie i życie. Znane nam metody naturalnego planowania były dla nas trudne do zaakceptowania z powodu nieregularnego miesiączkowania. Po trzeciej ciąży, żona zaczęła przyjmować tabletki, które miały wyregulować cykle, faktycznie· były to pigułki· antykoncepcyjne.
Odrzucić zło
W czasie sakramentu pokuty, spowiednik powiedział, że jeżeli nie wyrzeknę się stosowania środków antykoncepcyjnych w małżeństwie, to nie dostanę rozgrzeszenia. Po tych słowach poczułem się jak przyparty do muru. Po raz pierwszy w czasie spowiedzi spotkałem się z tak mocnym zdaniem księdza. Świat jakby się zatrzymał, powiedziałem Bogu tak i otrzymałem rozgrzeszenie.
Nowe życie
Po tej decyzji Pan Bóg zaczął nam bardzo błogosławić. W dniu spowiedzi św. otrzymałem łaskę pragnienia codziennego uczestnictwa we Mszy Św., przyjmowania Pana Jezusa w Komunii i częstego spowiadania się. Moja żona zgodziła się na odrzucenie tabletek. Poszliśmy do Poradni Rodzinnej przy Archidiecezji Poznańskiej. Tam otrzymaliśmy kontakt do lekarza, który nas podbudował, wskazał metodę określania płodności przez badanie szyjki macicy. Po odmówieniu przez żonę 30-dniowej nowenny do św. Józefa, Pan Bóg zabrał jej lęk przed współżyciem, który trwał przez wiele lat. Nasze małżeństwo rozkwitło na nowo. Przed i po każdym akcie małżeńskim wspólnie się modliliśmy. Mieliśmy teraz dla siebie więcej czasu, dużo ze sobą rozmawialiśmy, staraliśmy się żyć w Obecności Bożej. Jeśli powstała między nami jakaś sprzeczka, to zawsze staraliśmy się ze sobą pogodzić. Życie rodzinne również się zmieniło. Zaczęliśmy patrzeć z perspektywy Pana Boga.
Rodzinne cuda
W 2007 roku przez wstawiennictwo św. Andrzeja Boboli, Pan uzdrowił całkowicie żonę z bólu kręgosłupa, który jej dokuczał prawie codziennie przez ostatnich kilka lat. W 2008 roku ponownie oczekiwaliśmy dziecka. Okazało się, że na świat przyjdą dwa maleństwa. Latem pojechaliśmy całą rodziną na pielgrzymkę do Medjugorje. Ten wyjazd jeszcze bardziej nas zjednoczył. Termin porodu był wyznaczony na początek marca 2009 roku. Gdy dzieciątka rosły, żonie zaczęły dokuczać bóle blizny po ostatnim cięciu cesarskim, ale i tym razem Pan Bóg był wspaniałomyślny. Przysłał do nas księdza, który miał relikwie błogosławionej Anieli Salawy. Po dotknięciu bolących miejsc relikwiami, ból ustąpił całkowicie, a blizna poporodowa stała się jakby szyta artystycznie. Na początku stycznia 2009 roku rozpocząłem odmawiać 30-dniową nowennę do św. Józefa z prośbą o naturalny poród. Ale Pan Bóg miał inny plan. Pod koniec stycznia nawiedziła nasz dom pokaźnych rozmiarów figura Chrystusa Króla, która była u nas ponad trzy tygodnie oraz ikona bł. Edmunda Bojanowskiego wraz z jego relikwiami. 30 stycznia zawiozłem żonę do szpitala, żeby ostanie tygodnie przed porodem mogła być pod opieką lekarską. Już po kilku godzinach otrzymałem wiadomość, że jest przygotowywana do porodu. Poczułem olbrzymią radość oraz niesamowity spokój, jakiego nie doświadczyłem nigdy wcześniej. Poleciłem moim dzieciom, żeby modliły się na kolanach różańcem św. o szczęśliwy poród, a ja tymczasem pojechałem z powrotem do szpitala. Jadąc tam wielbiłem Boga. Czułem pewność, że wszystko się uda. Kiedy przyszedłem na salę porodową, zobaczyłem dwie wspaniałe dziewczynki - Agnieszkę i Julię. Byłem bardzo szczęśliwy i dziękowałem Bogu za Jego ogromną miłość. Żona urodziła kolejny raz przez cesarskie cięcie. Śmiać mi się chciało, że Pan w 28 dniu nowenny dał nam tyle radości, zwalniając jakby św. Józefa z odpowiedzialności za prośbę o naturalny poród. Dzisiaj jest początek 2011 roku. Jesteśmy bardzo szczęśliwi wychowując sześcioro dzieci – trzech chłopców i trzy dziewczyny.
Chwała Tobie Boże!