Modlitwa wstawienniczaUmówiłam się z Bogiem na wszelki wypadek…

Aleksandra Kamińska: W poprzedniej rozmowie mówiłaś o trudach związanych ze studiowaniem kierunku podjętego – jak twierdzisz – z woli Bożej. Jakie są  pozytywne aspekty tej decyzji?

 

Urszula: W momencie, kiedy zaczynałam studiować psychoterapię, byłam po pierwszym roku dwuletnich studiów arteterapii. Studiując dwa kierunki płatne, całkiem dobrze wyrabiałam zakręty, bezpoślizgowo zdawałam egzaminy… Arteterapia była lżejsza, psychoterapię traktowałam bardzo poważnie. W lipcu obroniłam na „5” dyplom z arteterapii. Psychoterapię studiuję dalej…

AK: Wróćmy jeszcze do modlitwy wstawienniczej, na której otrzymałaś słowa poznania w postaci wersetów biblijnych… Bezpośrednio po nich musiałaś zdecydować, czy zaufać tym słowom, czy nie. Miałaś takie myśli, że te słowa mogły być tylko przypadkowe?

U: Trudno mówić o przypadkowości tych fragmentów, bo każdy z nich mocno we mnie zarezonował. Jednak umówiłam się z Bogiem – na wszelki wypadek – że znakiem potwierdzającym Jego zgodę i błogosławieństwo będzie to, że pomyślnie przejdę rozmowę kwalifikacyjną i przyjmą mnie na te studia. Po rozmowie miałam czekać na odpowiedź telefoniczną. Tu miała miejsce mała próba... odpowiedzi nie otrzymałam w obiecanym terminie i nie mogłam się dodzwonić do sekretariatu.... niepewność.... Trzymałam się wtedy tego, że nie moja wola, lecz... Uświadomiłam sobie, że wolna jestem w tym przedsięwzięciu i wtedy przyszła pozytywna odpowiedź.

AK: Powiedziałaś, że umówiłaś się z Bogiem – często z Nim dialogujesz?

U: Zawsze! Dużo się ode mnie nasłucha, ale odpowiada na moje pytania, robi miłe niespodzianki, kiedy jest mi trudno...

AK: Możesz podać przykład takiej niespodzianki?

U: Przykład... pewnej soboty intensywnie pracowałam na grupie terapeutycznej. Po grupie chciałam pójść na mszę, więc popędziłam na Stare Miasto. Wychodzę na Krakowskie Przedmieście, a tu scena na ulicy i koncert Grupy MOCARTA. Uwielbiam kabaret na poziomie. Miałam godzinę dobrej zabawy.... i głębokie przekonanie, że to prezent od Boga. Po kabarecie następny prezent, jeszcze większy – Eucharystia…

AK: Prosisz Jezusa o natchnienie w pracy terapeutycznej? Modlisz się za pacjentów?

U: No, pewnie… Na dodatek zawsze zapraszam do gabinetu o. Pio i Jana Pawła II, moich ukochanych świętych, żeby mi pomagali.

AK: Czujesz ich wstawiennictwo?

U: Oczywiście. Przychodzą do mnie ludzie z dużym kalibrem problemów i cierpienia, praca z nimi pomimo trudu jest dla mnie pasjonująca i nie odczuwam obciążenia. Bywa, że jadę do gabinetu po pracy w szkole  i usypiam w tramwaju ze zmęczenia, myślę wtedy: „Co ja tym ludziom dam, skoro już nie mam na nic siły... a przecież trzeba być uważnym, trzeźwo myśleć...” Gdy przychodzą pacjenci, okazuje się, że zmęczenie znika, jestem kwitnąca, uważna...

AK: Co jest dziś głównym problemem ludzi, rodzin?

U: W dużym skrócie: problemy z komunikacją, mała ilość spędzanego razem czasu, pogoń za pieniądzem, brak czasu na refleksje nad sobą i życiem... Jeszcze wiele można by wymienić.

AK: Czy myślisz, że modlitwa pojedynczych osób i rodzin pozwoliłaby zminimalizować różnego rodzaju patologie?

U: Modlitwa i zbliżanie się do Boga nie skutkują w prostej linii brakiem problemów. Myślę jednak, że łatwiej jest pokonywać przeciwności i rozwiązywać problemy w OBECNOŚCI BOGA.

AK: Czy relacja z Bogiem rzutuje również na inne sfery życia?

U: Tak, oczywiście. Sfera duchowa, psychologiczna i biologiczna mają na siebie ogromny wpływ. Postęp w jednej sferze sprawia, że obserwujemy posęp w pozostałych. Niedomagania w jednej ze sfer rzutują na inne. Od dawna wiadomo, że „Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko inne jest na właściwym miejscu".

AK: Co poradziłabyś tym, którzy nie doświadczają działania Boga i o wszystko chcą walczyć sami?

U: Hm.... Ja dopiero po latach upadków i zmagań przyznałam się do prawdy, że sama to ja nic nie mogę. Nie przychodzi mi do głowy żadna nośna rada. Może po prostu niech uwierzą Bogu!

AK: I to wystarczy?

U: Jak Mu uwierzą, to może poważnie potraktują Jego miłość, troskę o nich, Jego słowa?!

AK: Dziękuję za rozmowę.