JosiaNie milkną głosy Polaków, mające skłonić posłów do wprowadzenia prawnej ochrony wszystkich dzieci nienarodzonych. Tym razem List otwarty wystosowała Marta Łysek - dziennikarka, która pół roku temu urodziła dziecko. Szczęśliwa mama zdrowej Joasi jest jedną z wielu kobiet, którym lekarz podejrzewający genetyczne wady płodu sugerował tzw. terminację.

W oczach aborcyjnych fanatyków słusznie zaoferował „prosty zabieg”, opłacany pieniędzmi podatników (ok. 1300 zł). Autorka Listu nie godzi się na takie przedstawianie sprawy. Staje w obronie nie tylko matek i dzieci, ale także całych rodzin, przypominając ustawodawcom, że obowiązujący kompromis oznacza wyrok śmierci dla wielu dzieci oraz nieuniknione konsekwencje zdrowotne dla ich bliskich. Na koniec pisze: „Jako matka chcę głośno i wyraźnie powiedzieć: aborcja jest złem. Nie gódźmy się na nie. Nie pozwólmy zabijać naszych dzieci.” Czy ustawodawcy wreszcie posłuchają?

Od kiedy aborcja stała się przedmiotem publicznej debaty, słychać coraz więcej głosów broniących życia. A przede wszystkim – słychać głos społeczeństwa. To na przykład ilość podpisów złożonych pod obywatelskim projektem ustawy o ochronie życia od poczęcia. To wyniki sond i sondaży, które pokazują, że Polacy są przeciwni zabijaniu nienarodzonych.

Od niedawna jestem matką. Będąc w ciąży, przekonałam się, z jaką łatwością lekarze sugerują możliwość „usunięcia” dziecka, co do którego rodzi się podejrzenie, że może być dotknięte utrudniającą życie chorobą genetyczną. Chciałabym podkreślić: podejrzenie, nie pewność. Przez dziewięć miesięcy obserwowałam, jak rośnie: według jednych – nowy, oddzielny ludzki organizm, według drugich – „zlepek komórek”.  A moja intuicja podpowiadała mi, że serce bijące od trzeciego tygodnia po poczęciu to serce mojego DZIECKA.

Jako matka nie mogę godzić się na zabijanie innych dzieci, które jeszcze się nie narodziły. Chcę też zachęcić inne matki do wyrażenia swojego sprzeciwu wobec obowiązującego, niesprawiedliwego prawa. Robię to nie tylko w obronie nienarodzonych dzieci. Także w obronie ich matek. Oraz – w obronie rodzin. Aborcja bowiem godzi w całą rodzinę pozbawioną dziecka. Jak wskazują badania nad syndromem postaborcyjnym, dotyka on nie tylko kobiet, które poddały się „prostemu zabiegowi”, ale także ojców „usuniętych” dzieci, ich rodzeństwa, dziadków, personelu medycznego wykonującego aborcję – ten jakże specyficzny wyrok śmierci. Tak więc kompromis, którego skutkiem jest ustawa dopuszczająca przerywanie ciąży ze skutkiem śmiertelnym dla dziecka, jest głęboko krzywdzący dla sporej części naszego społeczeństwa. Nie sposób też pominąć rzeczy oczywistej: zabijanie nienarodzonych jest dochodowym interesem. Sprawujący władzę nie mają prawa dopuszczać do sytuacji, w której pieniądze będą przedkładane nad życie obywateli.

Jako matka chcę głośno i wyraźnie powiedzieć: aborcja jest złem. Nie gódźmy się na nie. Nie pozwólmy zabijać naszych dzieci.

Marta Łysek, dziennikarka, mama Joasi