kapliczka mirki i piotra osieckichNa pomysł stworzenia przydomowej kapliczki nie wpadli przypadkowo. Była to decyzja przemyślana, dojrzała i wypływająca z potrzeby serca, z głębokiej duchowości i silnych więzi z Matka Bożą. Dzisiaj są przekonani, że impuls, który ich do tego skłonił miał szczególne znaczenie. Na pytanie co im daje taka bliskość z Maryją, odpowiadają, że są spokojni, bo wiedzą, że Ona czuwa i opiekuje się  ich rodzinami. Dzięki temu codzienność nabrała głębszego sensu.

Mirka i Piotr Osieccy to małżeństwo z wieloletnim stażem. Wychowują trójkę dzieci, przekazując im wartości, stanowiące o jakości życia. Swoją kapliczkę wybudowali w ogrodzie. Przychodzą do Matki Bożej gdy jest im źle, gdy czegoś nie rozumieją i potrzebują duchowego wsparcia, a także wtedy gdy chcą podziękować za łaskę, za coś co się udało, za drobiazg, który sprawił im radość, za każdy szczęśliwy dzień.

Zanim figurka Matki Bożej z Lourdes  stanęła w oszklonej gablotce  w ogrodzie stała u babci na stoliku  - mówi Mirka Osiecka. -  Potem trafiła do mojej mamy i towarzyszyła nam w codziennym życiu. Pokochaliśmy ją całym sercem. Moim pragnieniem było mieć figurkę Matki Boskiej Fatimskiej. Podzieliłam się tą refleksją z mamą, która zaproponowała, że podaruje mi tę Matkę Bożą po babci. Wtedy jeszcze nie myślałam o kapliczce. Ten pomysł zrodził się pod wpływem siostry mojego męża Piotra. Potem wszystko poszło błyskawicznie. Matka Boża z Lourdes nie musiała długo czekać, by u nas zamieszkać. Pojechałam po figurkę do mamy, potem wspólnie z mężem zamówiliśmy gablotkę. W ciągu kilku dni kapliczka była gotowa.

Mirka i Piotr Osieccy bardzo lubią latem siadać na huśtawce i odmawiać różaniec, a podczas nabożeństwa majowego czasami Litanię Loretańską. To obcowanie z Matką Boża jest dla nich bardzo ważne.

Moje odczucie jest takie, że Maryja króluje w gospodarstwie i jest naszym „ochroniarzem” -  żartuje Mirka Osiecka. - Czujemy się pewniejsi i mocniejsi, a to daje nam siłę do zmagania się z codziennymi przeciwnościami.  Ta obecność wzmacnia naszego ducha. Od czasu, gdy mamy kapliczkę staliśmy się spokojniejsi i silniejsi. I wcale nie dlatego, że teraz będzie spływał na nas deszcz łask, ale dlatego, że w razie niepowodzeń  dostaniemy odpowiednie wsparcie, by z pokorą przyjąć  to co nas spotka.

Kapliczka Osieckich budziła różne emocje. Od znaczących uśmiechów do pełnej  akceptacji. Ale sąsiedzi są tolerancyjni, zwłaszcza, że w miejscowości takie kapliczki są trzy. Być może dobry przykład zaowocuje i takich form maryjnego kultu będzie przybywać.

Podobnie myślą Irmina i Błażej Wawrzyniakowie. Ich kapliczka jest wyeksponowana na specjalnym postumencie przed domem. Oboje przekonują, że to nie manifestacja wiary, ale naturalne uzewnętrznienie własnych przekonań.

Pomysł urządzenia kapliczki chodził mi po głowie od dawna  - mówi  Błażej Wawrzyniak. - Urzeczywistnił się dopiero w czasie budowy domu. Wcześniej często przejeżdżałem obok domostwa dziadków, w którym znajdowały się figury Matki Bożej i Jezusa. Choć w tamtym okresie nie byłem blisko kościoła, to coś mi mówiło, że tym figurom należy się godne miejsce. Uznałem, że jak zakończy się budowa, to zabierzemy je do siebie.

Figury Wawrzyniaków były bardzo zniszczone. Odpadały z nich płaty farby, w niektórych miejscach widoczne były ubytki. Aby przywrócić im dawną świetność  Błażej postanowił je odnowić. Matka Boża i Jezus trafili do rąk konserwatorów z pracowni artystycznej.  Dzięki ich  wysiłkom odzyskały piękne kolory, a wszelkie pęknięcia i ubytki zostały pięknie uzupełnione.

Odnawianie trwało dość długo, bo obie figury były w nienajlepszym stanie - dodaje Błażej Wawrzyniak. - To sprawiło nam podwójną radość, bo obiekty kultu, które od wielu lat były w naszej rodzinie rozbłysły należnym im pięknem, a my poczuliśmy ich siłę. Kapliczka jest w bardzo widocznym miejscu i stanowi świadectwo głębokiego oddania się Matce Bożej. - Ona zawsze odgrywała w naszym życiu ogromna rolę. Zawierzamy Jej wszystkie sprawy, powierzamy opiekę nad naszym domem. To dla nas ma ogromne znaczenie. Budując kapliczkę spodziewałem się jakie ona może budzić kontrowersje. I tak też było. Spotkałem się z opinią, że mi odbiło i nie mam co robić z pieniędzmi, ale nie brakowało na szczęście wyrazów aprobaty. Nie przejmowaliśmy się  tym z żona ani trochę, bo dla nas  ważne było to co mamy w sercu. To, że jesteśmy blisko Maryi, że możemy z Nią obcować i powierzać jej wszystkie sprawy. To, że Ona daje nam siłę, wytrwałość, że się nami opiekuje.

Wawrzyniakowie i Osieccy ani przez moment nie żałowali swojej decyzji. Są ludźmi młodymi, którzy potrafili oprzeć się konsumpcjonizmowi, modelowi życia z dala od Boga, źle pojmowanej wolności i nowoczesności. Pozostali wierni tradycji, myślą o sensie egzystencji. Potrafią się zatrzymać w pędzie życia,  pomyśleć dokąd i po co zmierzają. Swoje życie budują na mocnym fundamencie i co najważniejsze są szczęśliwi.