Ela Lachman i synKampania społeczna Fundacji Mamy i Taty na temat macierzyństwa była krótka. Mimo to dyskutowali o niej aktorzy, dziennikarze i zwykli obywatele. Przygotowano spot telewizyjny. Oto dojrzała, bogata kobieta żałuje, że nie ma dziecka. Udała się kariera zawodowa, jest piękny, luksusowy dom i… olbrzymia pustka. Hasło przewodnie brzmiało „Nie odkładaj macierzyństwa na potem”. Kampania miała uzmysłowić, że biologiczny zegar tyka, a czas na rodzenie dzieci jest ograniczony.

Prawdziwy popis oburzenia z powodu formy i tematyki przekazu dała pełnomocniczka Rządu do Spraw Równego Traktowania – minister Małgorzata Fuszara. Zwróciła się do Prezesa Fundacji – Pawła Wolińskiego w sprawie stereotypizującego przekazu prowadzonej przez Fundację kampanii „Nie odkładaj macierzyństwa na potem!”. Swego patronatu udzieliła niedawno oburzającej wystawie pod hasłem „Gender w sztuce”, jednak promocja macierzyństwa? Co to, to NIE! Macierzyństwo to STEREOTYP.
Pani ministra oburza się, że ktoś pokazuje bycie mamą jako naturalne pragnienie kobiet, nawet tych z kręgów biznesowych. Promowany model, w którym kobieta spełnia się przede wszystkim w pracy jest oszustwem, na który nabiera się coraz więcej potencjalnych mam. Przeglądając kolorowe magazyny, można dojść do przekonania, że współczesne panie są szczęśliwe tylko pracując, przeżywając przygodne związki i podróżując. Jeśli wchodząca w dorosłe życie dziewczyna zapragnie takiego scenariusza dla siebie, może stracić z oczu to, co może być w jej życiu wspaniałym doświadczeniem – macierzyństwo.

Jeśli chcemy poprawiać demografię musimy pokazywać, że kobieta - mama to DOBRY wybór, a nie jakiś stereotyp, bo w naszych czasach te nowoczesne i mądre wybierają pracę i samorealizację.

Tradycyjna trwała rodzina z dziećmi to nadal marzenie większości młodych Polaków. Jeśli bez przerwy słyszę, że to jest STEREOTYP, to ja jestem za tym stereotypem. Słowa minister Fuszary powodują, że ja czuję się DYSKRIMINOWANA, ponieważ jestem za tradycją, chcę opowiadać dzieciom o moralności, chcę mieć czas na gotowanie obiadów dla rodziny, na wspólne posiłki, rozmowy i śmiech, chcę by wszyscy się modlili. TAK jestem ZA takim życiem. Jeśli pracuję zawodowo, to tyle, że nie czuję się jak piekle, w którym bez przerwy gdzieś pędzę, ciągle czegoś zapominam, nie wiem, jak ma na imię przyjaciółka mojej córki, nie przychodzę na piknik rodzinny do przedszkola i kolejny dzień w firmie planuję o godzinie 3. nad ranem.

Pani minister, są w Polsce takie kobiety, które wybierają model „3 x k”, czyli „kuchnia, kościół i kołyska”, czasami może z nowoczesną modyfikacją i jeszcze jednym „k” oznaczającym karierę, realizowaną np. 15 godzin tygodniowo. Pogodzenie świata pracy na cały etat i wzorowe spełnianie domowych obowiązków żony i mamy, chociażby dwójki dzieci, to nie kwestia organizacji, to MIT.
Drogie mamy, nie dajmy się zwariować i NIE pozwólmy się DYSKRYMINOWAĆ!

Autorka jest żoną, mamą czterech córek i trzech synów,germanistką, autorką artykułów o tematyce rodzinnej