MałżeństwoRóżne są powołania, a jednak rzadko wiążemy to słowo z małżeństwem…

Ponieważ zdecydowana większość osób zakłada rodziny, wydaje nam się to tak naturalne, jak gdyby to była jedna, jedyna droga życia. Dlatego rzadko myśli się o tym, że przecież najpierw trzeba dowiedzieć się, czy mam wstępować w związek małżeński, czy też może z nikim się nie wiązać. Może Bóg chce, żeby być księdzem, zakonnicą, świeckim, żyjącym tylko dla Niego?

Myślimy: „Już sobie wyobrażam męża i gromadkę dzieci, jak to będzie pięknie”. Zdarza się też, niestety dosyć często, że rodzice planują przyszłość dorosłemu dziecku: „Jak Adaś się ożeni, zamieszkają u nas. Potem będą wnuki i nie będziemy tacy samotni na starość”. Katastrofa! Oczekiwania ze strony innych, a zwłaszcza rodziców, potrafią zniszczyć subtelny, cichy plan Boży względem człowieka.

Szukając powołania

Często powołanie czuje się już będąc dzieckiem. Najczęściej jest ono prawdziwe, ale należy je zweryfikować w dorosłym życiu. Bo czym jest powołanie? Jak samo słowo wskazuje, że to głos Boży, który woła. To odczuwalne pragnienie pełnienia Jego woli; to On nas pociąga. Pamiętam, jak pewien ksiądz opowiadał o chwili, gdy zrozumiał, że Bóg chce, aby był kapłanem. Nie mógł spać całą noc, ta myśl nie dawała mu spokoju, ale z każdą chwilą nabierał pewności, przekonania do tego wyboru. Odczuwał pragnienie służenia Najwyższemu. Miał co do tego jasność. U niego stało się to w jednym momencie, ale nie zawsze tak jest.

Niektórzy uciekają od swojego powołania, próbują je w sobie zagłuszyć. Inni nie szukają woli Boga, o niczym nie myślą, niczego nie słyszą. A przecież nieważne, czy powołanie miałoby dotyczyć stanu małżeńskiego, czy jakiegokolwiek innego – zawsze trzeba je rozpoznać! Najlepiej prosić Boga, aby pokazał, co zrobić z życiem. Rodzice powinni dzieciom pomóc w tym swoją modlitwą, doświadczeniem życiowym i radą, bo tę sprawę należy traktować niezwykle poważnie.

Widzimy wokół wiele rozbitych małżeństw i tragedii rodzinnych. Często rozumiemy, dlaczego tak się stało – rozmawiajmy o tym z dzieckiem. Delikatnie pomagajmy, kierując się tym, co dobre i co Bogu przyjemne. Rodzice mają najlepsze rozeznanie, ponieważ znają swoje dzieci. Mają łaskę stanu do wychowania potomstwa. Bóg dał im w sakramencie małżeństwa tę łaskę i im to zlecił.

Bo „dziecko w drodze”

Takie powody jak zakochanie lub „dziecko w drodze” nie są dobre do zakładania rodziny. Trzeba poznać, czego oczekuje od nas Bóg, bo On ma najlepszy plan na nasze życie, On wie, co jest dla nas dobre.

Nie jest też obojętne, czy ten, z kim chce się dzielić całe swoje życie i mieć z nim dzieci, to osoba wierząca, czy też nie. Młodzi ludzie nie mają doświadczenia w tej kwestii, mają tylko wyobrażenia i życzenia. Małżeństwo postrzegają jako sielankę, sądząc naiwnie, że wszystko się jakoś ułoży, że przekonają tę drugą połówkę do Boga, do Kościoła i wiary. Może czasem tak się zdarza, ale generalnie nie. Jeśli mój wybranek, wybranka nie praktykował wcześniej, to statystyka pokazuje, że to się raczej nie zmieni. Może na początku, przed małżeństwem, zacznie chodzić do kościoła, lecz po ślubie coraz rzadziej i rzadziej, aż zupełnie przestanie. Dlaczego? Bo nie ma fundamentu – nie ma wiary. I nie ma się co dziwić, że tak się stało…

Małżeństwo na skale

Najlepszym fundamentem rodziny jest Jezus Chrystus i tylko na Nim można się oprzeć, również w kryzysie. Jeśli małżeństwo nie idzie razem w jednym kierunku – ku Bogu, jest bardzo ciężko. Bo jeśli możemy odnaleźć szczęście, to tylko z Jego pomocą. We wspólnym życiu obok miłości i radości, momentów zadowolenia, kiedy jest dialog i wzajemne zrozumienie, jest przecież też wiele momentów trudnych. Są chwile, kiedy czujemy się samotni, niezrozumiani, opuszczeni; zdarzają się kłótnie, brak zrozumienia, kiedy każdy ma inne zdanie. Bywa, mimo najlepszych chęci, że nie potrafimy dotrzeć do tego drugiego, kochać go, szanować. A jeżeli przytrafi się zdrada? Co wtedy? Co dalej robić? Czy jedyne wyjście to rozwód? Tylko z Jezusem Chrystusem możemy przekraczać takie trudne sytuacje. Tylko w oparciu o Niego, dla tej jedynej racji, że chcemy iść za Nim – możemy przebaczyć. W Nim szukać wsparcia, umocnienia i pomocy.

Wychować dzieci

W powołaniu do małżeństwa mieści się też ogromne zadanie do wykonania: wychowanie dzieci w wierze katolickiej, wychowanie do miłości, kształtowanie przyszłych pokoleń. Bo jeśli wierzymy w Chrystusa, że istnieje, że jest pośród nas, że nam pomaga, prowadzi i że nasze życie nie jest obojętne dla Niego, to chcemy tego, co najlepsze dla naszego potomstwa. Pragniemy, aby i ono odkryło ten skarb.