Na rodzinnym starcie
- Barbara Wróbel
- Małżeństwo
- Odsłony: 5433
Kiedy twórczyni portalu zaprosiła mnie do współpracy, rozmawiałyśmy o tematach, które warto poruszyć i w których ja, jako psycholog i psychoterapeutka, mogę dzielić się swoją wiedzą i spostrzeżeniami. Pierwszy temat pani Elżbiety dla mnie brzmiał: „Od kiedy zaczyna się rodzina?”.
Nie odpowiem w standardowy sposób: „wtedy, gdy nałożyli sobie obrączki ślubne” albo „gdy urodziło się pierwsze dziecko”. Może się wydawać, że pierwsze to poprawna odpowiedź (drugą należałoby poprawić na: „kiedy pocznie się pierwsze dziecko”), jednak bliższe przyjrzenie się sprawie pokazuje, że tak nie jest.
Kilkadziesiąt lat wcześniej
Chyba nie myślimy o tym na co dzień, ale każda rodzina rozpoczyna się kilkadziesiąt lat wcześniej, niż stajemy na ślubnym kobiercu. Czyli – wtedy, gdy rodzili się i byli wychowywani dziadkowie, a potem rodzice każdej ze stron.
Kiedy przyglądamy się swoim postawom i przekonaniom, kiedy szukamy mocnych i słabych stron własnej osobowości, kiedy pytamy o przyczyny i mechanizmy obecnych zachowań, trudności i zaburzeń, to zawsze musimy sięgnąć do gniazda, z którego pochodzimy, do miejsca, które nas ukształtowało, czasem zraniło i wykrzywiło.
Tak wiele zależy od rodzinnego gniazda
Dwoje młodych, decydujących się iść razem przez życie, nie pochodzi z samotnej wyspy. Zawierając związek małżeński mają zazwyczaj dwadzieścia kilka, a bywa, że i więcej, lat. Ich osobowość została już ukształtowana. Określone przekonania i sposoby zachowania utrwaliły się, bo wiele z nich przechodzi z rodziców na dzieci. Łykamy je. Nasiąkamy atmosferą domu rodzinnego.
Przenosimy jednak do dalszego życia coś więcej i coś istotniejszego, niż tradycje (kiedy przychodzi w Wielkanoc zajączek z prezentami? w sobotę wieczór czy w niedzielę rano? co będzie na Wigilijnym stole?) i sposoby działania (sprzątać albo zmywać naczynia można na wiele rożnych sposobów – podobno ktoś opisał 256 sposobów zmywania naczyń…). Przenosimy głęboko zakorzenione i najczęściej nie uświadamiane (lub uświadamiane tylko w niewielkiej części) wzorce i mechanizmy zachowań, np. tłumienia lub wyrażania emocji w określony sposób (raniący lub konstruktywny i szanujący godność innych).
Nauczyliśmy się w domu, że trzeba i że warto rozmawiać o sprawach trudnych, bolesnych – lub odwrotnie, że tematów drażliwych należy unikać i czekać, aż problemy się same rozwiążą, albo rozwiązanie scedować na Pana Boga – to w tych bardziej „pobożnych” rodzinach. To u rodziców podpatrywaliśmy i uczyliśmy się radzenia sobie lub nie-radzenia z napięciem emocjonalnym: humor, aby uzyskać trochę dystansu; rozmowa-dzielenie się swoimi przeżyciami z członkami rodziny; relaks i odpoczynek w różnych formach. A może rozdrażnienie i odreagowywanie na współmałżonku i dzieciach, może alkohol lub zatopienie się w pracy, przed ekranem telewizora… To rodzice, dziadkowie i inni członkowie rodziny powiedzieli nam słowami i postawą, czy jest możliwa i na czym polega miłość między mężczyzną i kobietą, jaka jest rola kobiety, mężczyzny, żony, matki ojca i męża.
Przykłady można mnożyć. Nie ma aspektu życia, który nie byłby dotknięty, a więc i kształtowany w nas, podczas długich lat spędzonych w domu rodzinnym.
Wzorce rodzinne mają tendencję do powielania się
Młoda para nie zaczyna więc niczego od początku. Obdarzona pozytywnym i negatywnym dziedzictwem przodków wpisuje się zazwyczaj w ciąg podobnych międzypokoleniowych sukcesów i tragedii.
Doświadczenie pokazuje, że mamy tendencję do powtarzania nabytych wzorców. Rodzice przekazują dzieciom poprzez geny to, jak będzie wyglądało ich ciało, gdzie będzie krzepkie i zdrowe, a gdzie będzie słabe i z tendencją do chorób. Jeszcze ważniejszy jest przekaz dotyczący wartości i postaw, stylu emocjonalnego przeżywania i sposobów na życie rodzinne i społeczne.
Dla zdrowia i szczęścia nowej rodziny warto pochylić się nad przeszłością. Zajrzeć do korzeni, z których wyrastamy. Chcemy czy nie chcemy – zawsze jesteśmy częścią swojego drzewa rodzinnego. Płyną w nas ożywcze, zdrowe soki, ale bywa, że płyną i trucizny.
Brak poznania i zrozumienia swojej przeszłości (nie tylko osobistej, ale i poprzednich pokoleń) popycha ku nieświadomemu powtarzaniu i odtwarzaniu w życiu osobistym i rodzinnym także niechcianych, czasem patologicznych, postaw i zachowań. Dotyczy to nie tylko jednostek i rodzin, dotyczy również całych narodów.
Cdn.