fot._Lincoln_Rogers_-_Fotolia.comCzy w XXI w, w epoce technologii cyfrowych, odkryć kosmicznych, laserów, telefonów komórkowych i innych zdumiewających zdobyczy cywilizacyjnych, Słowo Boże jest jeszcze aktualne?

Papież Benedykt XVI w czasie jednej z audiencji mówił, że Słowo Boże jest ponadczasowe, to znaczy przekracza granice czasu! Dzisiejsze mody i ludzkie opinie jutro będą już nieaktualne. To, co dziś jest najnowocześniejsze, jutro będzie już przebrzmiałe. Tylko Słowo Boże jest wieczne. A to, co jest wieczne, jest zawsze aktualne. Pismo Święte nie jest więc głosem z przeszłości, ale jest skierowane do człowieka żyjącego w każdym czasie, również w naszej konkretnej rzeczywistości. Biblia jest słowem Boga skierowanym do człowieka. Do ciebie i do mnie. Jest to przekaz bardzo indywidualny, który trzeba odczytać i na niego odpowiedzieć, ale dotyczy również wspólnoty i tworzy wspólnotę, jaką jest Kościół. Dlatego trzeba je odczytywać we wspólnocie Kościoła – w czasie liturgii, gdzie jest szczególnie celebrowane.

Styczniowe czytania liturgiczne przenoszą nas w czasy, gdy Jezus Chrystus rozpoczyna swoją misję, swoje posłannictwo. Ewangelia św. Jana, poza Prologiem o Logosie,  rozpoczyna się od słów: „Jan stał z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa rzekł: oto Baranek Boży. Dwaj uczniowie usłyszeli jak mówił i poszli za Nim” (J 1 35-42). Ta historia opisana przez ewangelistę nasuwa wiele skojarzeń i odniesień do dzisiejszego życia. Jan Chrzciciel – poprzednik Jezusa – przez wiele lat budował wspólnotę uczniów, przygotowując ich i ówczesną społeczność na przyjście Mesjasza. Był wymagający najpierw dla siebie („sam zaś Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany wokół bioder, a jego pokarmem była szarańcza i miód leśny” Mt 3,4) a dopiero później wobec innych. Posiadał ogromny autorytet, ciągnęły do niego tłumy ludzi, przyjmując od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając przy tym swoje grzechy. Gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rozpoznał w Nim Mesjasza i rzekł: „oto Baranek Boży”, a sam usunął się w cień. Jego misja zakończyła się z chwilą przyjścia Chrystusa.

Czy Jan poniósł porażkę? Po ludzku sądząc można powiedzieć, że tak. Bo przecież wkrótce został uwięziony i haniebnie zgładzony. Jego doczesne szczątki zostały pohańbione – ściętą głowę Jana przyniesiono na misie na ucztę do Heroda. Tak się zabawiali ówcześni rządzący. Jednak to nie była porażka. Jan doskonale odczytał swoje powołanie. Był poprzednikiem Jezusa, który przygotował ludzi na Jego przyjście i to zadanie wypełnił w sposób heroiczny.

Powołanie do świętości w małżeństwie

Trzeba umieć odczytać swoje powołanie tak jak Jan. Tym najważniejszym, i dla każdego, jest powołanie do świętości. Szczególnym zaś powołaniem jest małżeństwo. Często nie zdajemy sobie sprawy, że jest to cudowna rzeczywistość, która zespala Boga z ludźmi. Chrystus w sakramencie małżeństwa łączy mężczyznę i kobietę, tworząc sanktuarium, w którym On jest uwielbiony i staje się głową powstającej rodziny. O takiej rodzinie mówi się że jest „domowym Kościołem”. Rodzinę buduje się przez wiele lat, tak, jak Jan budował swoją wspólnotę. Małżonkowie są odpowiedzialni wzajemnie za siebie i za swoje dzieci. Autorytetem w rodzinie jest przede wszystkim ojciec. To on w pierwszej kolejności odpowiada przed Bogiem za to, co dzieje się w jego rodzinie, a szczególnie za życie religijne. Tak jak Jan Chrzciciel, powinien najpierw wymagać od siebie i być wzorem do naśladowania dla dzieci. Jakże często później mówią: „bo mój tata tak robił” czy: „bo mój tata tak powiedział”. Zdrowe zasady życia rodzinnego dorastające dzieci przenoszą do swoich domów.

Misja Jana zakończyła się z chwilą przyjścia Jezusa. Oddaje on swoich uczniów Mistrzowi, jakby mówiąc: „On jest Drogą, idźcie za Nim”, a sam usuwa się w cień. Zadaniem rodziców jest dobrze wychować dzieci. Jak to zrobić? Stare przysłowie mówi: chcecie dobrze wychować dzieci, to kochajcie się wzajemnie. Najlepszym wzorem jest wzajemna miłość męża i żony. Dzieci muszą widzieć, że tata kocha i szanuje mamę. Mądrzy rodzice usamodzielnionych dzieci wzorem Jana usuwają się w cień, nieustannie towarzysząc im modlitwą.