fot. katie martynova fotoliaDziało się to w czasach ojców pustyni. Pewnego dnia przyszedł do jednego z nich młody człowiek i powiedział, że zastanawia się nad swoim powołaniem życiowym. I mówi: „Wiesz ojcze, zastanawiam się czy też powinienem zostać pustelnikiem czy raczej powinienem wstąpić w związek małżeński? Tylko odpowiedz mi ojcze na jedno pytanie: dlaczego małżeństwo nazywa się świętym stanem? Dlaczego to jest święty stan?”. Ojciec pustyni tak się zastanowił, podumał, podumał, a ponieważ nie bardzo znał odpowiedź na to pytanie powiedział tak: „Bo widzisz synu, w tym stanie jest nader wielu męczenników”.

W pewien sposób odpowiedź mędrca pustyni ujawnia współczesne obawy wielu osób. Dzisiaj nie bardzo chcemy być męczennikami w stanie małżeńskim jak i w żadnym innym. Jeśli tylko zaczynamy tak się czuć, to natychmiast chcemy zrobić coś, żeby to się zmieniło. Częstą konsekwencją tego jest po prostu rezygnacja.

Ale wróćmy do pytania młodzieńca o przyczynę nazywania stanu małżeńskiego za stan święty. Warto zauważyć przy tej okazji, że coraz rzadziej albo nawet wcale nie słyszy się już takiego stwierdzenia: „małżeństwo to stan święty”. Sam ten fakt ujawnia, że małżeństwo w naszych czasach nie jest jeszcze ciągle postrzegane za miejsce w którym można się uświęcić, choćby nawet na zasadzie, że stanę się kimś lepszym żyjąc jako mąż czy żona, a często myśli się o tym wręcz przeciwnie. Ogromną nadzieję i silny impuls na to, że coś w tym zakresie się zmieni, dał nam Jan Paweł II beatyfikując w 2001 roku, po raz pierwszy w historii Kościoła, wspólnie męża i żonę Marię i Alojzego Beltrame Quattrocchi[2].

Małżeństwo jest świętym stanem. Jak to rozumieć? Co to znaczy święty? Święty to znaczy oddzielony. Kiedy mówimy, że poświęcamy na coś czas, lub komuś poświęcamy czas, to po prostu ten czas oddzielamy od innego dla tej konkretnej czynności, dla tego konkretnego zajęcia. Bóg jest święty, bo jest oddzielony od wszystkiego innego, jest inny niż wszystko cokolwiek istnieje. Jest oddzielony od grzechu, oddzielony od zła, oddzielony także od wszelkich innych natur. Małżeństwo jest święte, ponieważ jest stanem oddzielonym od wszystkich innych, a małżonkowie są ludźmi oddzielonymi od innych, aby być w tym stanie tylko i wyłącznie dla siebie.

Jeżeli małżeństwo przestajemy traktować jako coś wyjątkowego, jako coś świętego, czyli oddzielonego, to wówczas bardzo łatwo jest je zdeprecjonować, postawić je wśród innych międzyludzkich zwykłych układów, ludzkich instytucji. W konsekwencji małżeństwo może wtedy przyjmować różne formy: może go w ogóle nie być, może być to związek bardzo luźny, weekendowy lub koncentrujący się wokół np. tylko wspólnego zarabiania pieniędzy, albo istniejący tylko po to, aby raz na jakiś czas zaspokajać seksualne potrzeby partnerów. Taką koncepcję małżeństwa proponuje i o niej mówi dzisiejszy świat. Wycisnąć z niego maksimum przyjemności i korzyści bez zobowiązań.

Bóg ma pomysł!

Pismo Święte uczy nas jednak, że małżeństwo jest pomysłem Boga. „Potem Pan Bóg rzekł: «Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam, uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc» (Rdz 2, 18). Może to kogoś szokuje i dziwi, że Bóg mógł wymyślić coś takiego, aby odpowiednią pomocą stał się drugi człowiek, właśnie małżonek. Budzi to wątpliwości i niedowierzanie zwłaszcza w czasach i wobec tych faktów, które przemawiają raczej za odwrotnym stwierdzeniem. Przecież żyjemy w atmosferze kryzysu małżeństwa, która przenika nas wszystkich i nikogo już nie zaskakuje. Dlatego wielu nie wierzy już w to, że współmałżonek może być odpowiednią pomocą w życiu, że może stać się wsparciem i osobą z którą można żyć do końca swych dni. To właśnie jest głównym powodem powstawania nieformalnych związków, związków na próbę, konkubinatów i zamieszkania wspólnego przed ślubem. Trzeba się przecież dobrze sprawdzić, wypróbować, „kota w worku” kupować nie można. Skoro tak wiele związków rozpadło się, tyle powstało przy tym bólu i zła, to, aby tego uniknąć najpierw trzeba się wypróbować. To ma być lekarstwo na nieudane związki. Winę jednak za taką sytuację ponosi nie sam związek, lecz jego zła koncepcja, którą człowiek wymyślił i który wielkiego daru jakim jest małżeństwo nie chce wykorzystać zgodnie z „Bożą instrukcją obsługi”. Konsekwencją jest to, że w obliczu niepowodzeń i rozczarowań relatywizuje się i spłyca sens związku małżeńskiego.

Po co to wszystko?

Bolączką dzisiejszych czasów jest to, że mało kto zastanawia się nad rzeczami, które wydają się oczywiste. Tak też jest z małżeństwem. Zadając pytanie - po co istnieje małżeństwo? – najczęściej można by usłyszeć, że to przecież oczywiste, że po to, aby żyć w rodzinie, aby jakoś funkcjonować w życiu, aby mieć swój dom itp. Generalnie można by się doliczyć wielu powodów i motywów dla których ludzie żenią się i za mąż wychodzą. Najrzadziej jednak zastanawiają się nad tym i szukają odpowiedzi na pytanie - co na ten temat mówi Bóg? Po co Bóg wymyślił małżeństwo i co chce przez nie zrealizować? A jest to kluczowy problem, bowiem Bóg wymyślając małżeństwo określił jego pewne cele i środki dla ich zrealizowania. Opracował On wyraźną instrukcję działania, zamieścił ją w Piśmie świętym i zapewnił jej skuteczność swoim autorytetem. Bogu bardzo zależy na małżeństwie ponieważ przez nie pragnie On realizować swój zamysł wobec całej ludzkości. Dlatego pomysł z małżeństwem jest pierwszym pomysłem Boga dla człowieka po jego stworzeniu.

Znajomość planu Boga dla człowieka i ludzkości realizowanego poprzez małżeństwo jest też o tyle ważna, że chroni nas ona od całej tej masy i gąszczu fałszywych recept, porad i drogowskazów będących w rzeczywistości głupimi mitami, w które obfituje współczesna cywilizacja prowadząca związek małżeński na manowce.

Nie dla uszczęśliwienia

Kardynalną i wydaje się najważniejszą zasadą dla współczesnego człowieka jest dążenie za wszelką cenę do szczęścia. Faktem jest, że każdy z nas chce być szczęśliwy i nie ma w tym nic dziwnego ani nieprzyzwoitego. Problem pojawia się jednak w momencie gdy to pragnienie staje się celem samym w sobie. Wtedy mamy do czynienia z efektem fatamorgany, złudzenia, że mogę zdobyć, osiągnąć cel, bo jest na wyciągnięcie ręki, ale jednocześnie im szybciej ku niemu biegnę tym bardziej się on ode mnie oddala.

Podobnie wydaje nam się, gdy żyjemy w małżeństwie, że celem takiego związku jest to, abyśmy byli szczęśliwi. Że został on po to wymyślony aby osiągnąć stan szczęścia. Ale nie to jest celem małżeństwa według Boga. Bardzo dobrze jest, jeśli jesteśmy w małżeństwie szczęśliwi. I my chcemy być szczęśliwi w małżeństwie. Bóg również chce, żebyśmy w małżeństwie byli szczęśliwi. Ale celem małżeństwa nie jest to, żeby dać nam szczęście. Szczęście jest efektem, konsekwencją właściwego postępowania, przestrzegania „Bożej instrukcji działania”. Szczęście niejako idzie za nami, albo obok nas i kiedy we właściwy sposób reagujemy na siebie, na okoliczności, to wówczas możemy czuć się szczęśliwi, jak to się popularnie mówi. Ale szczęście nie jest czymś, co jest przed nami i na nas czeka. My w szczęście nie wdeptujemy, w szczęście nie wchodzimy. Szczęście jest produktem naszych postaw, naszych wyborów, naszych zachowań, ale nie jest celem dla małżeństwa. Nie w tym celu Bóg wymyślił małżeństwo. Nie dla uszczęśliwienia nas, chociaż chce, żebyśmy byli uszczęśliwieni w małżeństwie i przez małżeństwo.

Boże cele

1. Odzwierciedlenie na ziemi obrazu Boga

Po co więc Bóg wymyślił małżeństwo? Dlaczego? Dla jakich celów? I tutaj przejdźmy do konkretów, choć omówimy poszczególne cele ogólnie, nie wchodząc zbytnio w szczegóły. Pierwszym celem było i jest nadal, bo cele Boże się nie zmieniły, odzwierciedlenie obrazu Boga. W Piśmie Świętym czytamy już na samym początku następujące słowa: „Stworzył więc Bóg człowieka na Swój obraz, na obraz Boży go stworzył. Stworzył mężczyznę i niewiastę”. Bóg, kiedy stworzył ludzi jako mężczyznę i kobietę, to chciał, żeby oni razem odbijali, odzwierciedlali Jego obraz na ziemi.

W założeniu Boga było właśnie to, byśmy my tutaj na ziemi, jako mąż i żona odbijali Boży obraz. Bóg obdarzył nas, każdego z nas pewnymi atrybutami, które ma On. Dał nam wolna wolę, dał nam rozum, dał nam zdolność przeżywania emocji i uczuć. Obdarzył nas też pewnymi wartościami, które przynależą charakterowi, to znaczy pozwolił nam być, albo nie być wiernymi, lojalnymi, uczciwymi. Pozwolił nam kochać, a więc obdarzył nas tym, co On sam posiada. Oczywiście nie obdarzył nas tymi atrybutami, które przynależą tylko naturze Bożej. Czyli dla siebie zachował wszystkie te „wszech”: wszechwiedzący, wszechobecny itd. Ale nam pozwolił doświadczyć szeregu cech, szeregu atrybutów, które ma On sam. I zestawił nas razem jako kobietę i mężczyznę i chciał, żebyśmy odbijali jako dwie osoby pewną jedność i w ten sposób odbijali jedność, która jest w Trójcy, która jest w trójosobowym Bogu. Trzy osoby tej samej natury w różnych rolach, w różnych funkcjach, a jednak tworzące jedną harmonijną całość. I w ten sposób Bóg chciał, byśmy my tutaj na ziemi odbijali Jego obraz, byśmy tutaj byli reprezentantami Jego samego. I mieliśmy ten obraz odbijać właśnie poprzez małżeństwo. To był zamiar Boga, to był cel Boga. I jednym z aspektów tego celu jest cel drugi.

2. Doświadczyć jedności

Jest to wzajemne uzupełnianie się, żebyśmy mogli doświadczyć jedności, żebyśmy mogli nie tylko odbijać Boga, ale także doświadczać tego czym jest jedność, czym jest jedność taka jak między Ojcem, Synem i Duchem Świętym, by doświadczenie tego mogło stać się naszym udziałem. Podobnie jest z aparatem fotograficznym. Są dwie rożne części: korpus aparatu i druga część: obiektyw. Każda z nich jest ważna, każda z nich jest niezbędna do tego żeby zafunkcjonowała jedność. Każda osobno nie stanowi wielkiej wartości, ale razem tworzy funkcjonalną całość. I Bóg chciał, żebyśmy w ten sposób doświadczali, tworząc tę jedną sensowną całość złożoną z dwóch bardzo różnych części, żebyśmy doświadczyli tego, czym jest jedność. Abyśmy lepiej pojmowali Boga i Go lepiej rozumieli.

3. Pomnożenie Boskiego dziedzictwa.

Bóg chciał żebyśmy zaludniali ziemię i żebyśmy czynili sobie ziemię poddaną jako małżonkowie, w małżeństwie. Mamy to robić wspólnie, chociaż widzimy, że pewne odpowiedzialności są troszeczkę bardziej przypisane do jednego z nas, a drugie troszeczkę bardziej do drugiego z powodu cech płci, które nam wyznaczył. Kobieta troszkę bardziej będzie zajęta zaludnianiem ziemi, czy opieką nad dzieciakami, a mężczyzna będzie trochę bardziej zajęty czynieniem sobie ziemi poddanej. Jednak mają to robić razem i właśnie przez małżeństwo, właśnie będąc razem, wspierając się i wzajemnie podbudowując dla realizacji tych zadań.

4. Odzwierciedlenie relacji Chrystusa i Kościoła.

To jest cel, który został objawiony dopiero w Nowym Testamencie, ale to jest także cel Pana, który chciał, byśmy rozumieli, czym jest miłość między Chrystusem i Kościołem i czym jest ta relacja Chrystus – Kościół.

Zaatakowani przez siły przeciwnika

Właśnie to są cele małżeństwa według Boga. Właśnie po to istnieje małżeństwo. Ale te cele zostały już na samym początku istnienia małżeństwa zaatakowane przez siły przeciwnika. Wiemy bowiem, że ludzkość zaistniała na arenie już istniejącego konfliktu duchowego pomiędzy Bogiem i Bożym przeciwnikiem, czyli szatanem. I Boży przeciwnik doprowadził do tego, aczkolwiek nie bez zgody i udziału człowieka, że człowiek sprzeciwił się Bogu. Skutkiem tego jest to, że Boże cele dla małżeństwa zostały zakłócone. Widać to już w tym pierwszym małżeństwie. My konsekwencje tego ponosimy do dzisiaj. I dlatego obraz Boga w człowieku został zakłócony. Nikt z nas już teraz w doskonały sposób nie odbija Bożego obrazu i żadne małżeństwo w doskonały sposób tego obrazu nie odbija.

Owszem, nadal jakieś tam odbicie jest, nadal jest właściwie wspomnienie tego odbicia, ale to już nie jest to wspaniałe odbicie, którym było na początku. Człowiek, małżonkowie przestali w czysty sposób odbijać Boży obraz. Została także zakłócona jedność małżonków i możliwość doświadczania jedności. Kiedy czytamy trzeci rozdział Księgi Rodzaju o tym jak grzech wszedł na świat, to wyraźnie widać co było pierwszą konsekwencją zejścia z drogi Bożej. To, że kobieta i mężczyzna zobaczyli, że są nadzy i ukryli się przed sobą. Najpierw przed sobą, potem przed Bogiem. Potem przed Bogiem schowali się w krzakach. Ale najpierw schowali się przed sobą. Najpierw zrobili dla siebie przepaski. Nie byli już jednością, nie tworzyli już tej ścisłej wspólnoty. Coś zaczęło ich dzielić. Poza tym zaczęli za chwile się oskarżać: „ To jej wina”, „To jego wina”, zaczęli oskarżać Boga, oskarżali także szatana, ale pojawiły się oskarżenia, pojawiło się współzawodnictwo pomiędzy małżonkami.

I wreszcie uniemożliwiony został trzeci cel, to pomnażanie Bożego dziedzictwa. Dzieci tych dwojga pierwszych rodziców już dopuściły się czegoś bardzo złego. Jedno z ich dzieci zabiło swojego brata. Potem widzimy jak grzech idzie za grzechem, w jaki sposób grzech zostaje powielany, jak się rozszerza, jak ogarnia coraz większą ilość ludzi i jest także udziałem każdego z nas.

A więc my znajdujemy się w tej chwili w sytuacji takiej, że Boże cele dla naszego małżeństwa nie zmieniły się. Bóg dalej chce, by nasze małżeństwo realizowało te Jego pierwotne, na początku istnienia ludzkości założone cele. Ale dzisiejsze małżeństwa rozgrywają się, toczą się na arenie konfliktu duchowego i są już skażone tymi zakłóceniami, tymi nieprzyjemnymi sytuacjami, które miały miejsce w Ogrodzie Eden. I stąd jesteśmy podatni na wiele problemów, czynników, które utrudniają nam budowanie związku. Dlatego trzeba pamiętać o pewnej zasadzie, która precyzyjnie odzwierciedla tę sprawę: „Pamiętaj! Twoje małżeństwo przebiega na polu duchowej walki, a nie na romantycznym balkonie”.

Bóg ponadto nie zostawił nas samych z tym problemem. On ciągle wyciąga do nas swoją leczącą dłoń. I dlatego przygotował pewien plan ratunkowy. Plan, który umożliwi nam, już w nowych warunkach i sytuacji, zrealizowanie Bożych celów dla małżeństwa. Ale o tym następnym razem.

[1] Wyczerpujący zapis katechez na ten temat można znaleźć na www.wodazycia.pl w dziale Aktualności – Nagrania Audio – Miłość, Narzeczeństwo, Małżeństwo.

[2] Szerzej o tej parze małżeńskiej w: Zbigniew Nosowski. Parami do nieba - Małżeńska droga świętości. Wydawnictwo WIĘŹ Warszawa 2004.

Więcej o aktywności na rzecz małżeństw: www.kursnamilosc.pl