Zimą"Żyjemy wśród świętych..."

Dzięki pomysłodawcom akcji charytatywnej „Wielodzietni Solidarni” – Familion.pl, o której piszemy także w naszym katalogu „Akcje”, do domów dziesiątek wielodzietnych rodzin trafiła bardzo konkretna pomoc. W ciągu dwóch zimowych miesięcy na stronie internetowej zarejestrowało się blisko 1400 osób pragnących nieść pomoc  poszkodowanym w wyniku powodzi. Pomagający spełnili ponad 300 potrzeb poszkodowanych rodzin. Nasz portal dotarł  jednego z inicjatorów i głównych realizatorów tego wspaniałego projektu - Pawła Wolińskiego.

Elżbieta Lachman: Familion.pl to akcja w której rodziny, głównie wielodzietne, wspierają duże rodziny dotknięte klęską powodzi. Jak zrodził się pomysł tego przedsięwzięcia? Kto za nim stoi?
Paweł Woliński: Akcja powstała z inicjatywy kilku członków Związku Dużych Rodzin 3+, którzy na codzień zawodowo zajmują się komunikacją w internecie, współpracą z mediami, PRem, marketingiem. Bezpośrednim impulsem była świadomość, że w trakcie tegorocznej powodzi blisko 10 tys. rodzin wielodzietnych było poszkodowanych a ponad 1400 ewakuowanych. Perspektywa zbliżającej się zimy, fakt, że pomoc rządowa dla powodzian to tylko 6 tys. złotych na gospodarstwo domowe niezależnie od ilości dzieci na utrzymaniu, a z drugiej strony wiara w solidarność rodzin wielodzietnych w obliczu wspólnoty losów i życiowych doświadczeń zmobilizowała nas do działania.

EL: Czy trudno było przygotować stosowne narzędzie internetowe? Jak długo trwała budowa strony?
PW: Postanowiliśmy ze względu na presję czasu postawić na najprostsze rozwiązania dające wystarczającą funkcjonalność przy możliwie najmniejszym nakładzie pracy. Wstępna koncepcja serwisu internetowego powstała pod koniec wakacji. Rekrutacja rodzin potrzebujących pomocy, kontakty z mediami i testowanie serwisu trwało następne sześć tygodni i na początku października byliśmy gotowi do uruchomienia akcji.

EL: W ramach akcji Familion.pl można wpłacać pieniądze na konto Caritas.  Do dzisiaj jest już na nim ponad 160 tysięcy złotych. Czy to dużo, czy mało? Jakie są potrzeby?
PW: Potrzeby są oczywiście znacznie większe, jednak zważywszy stosunkowo krótki czas akcji, praktycznie zerowe nakłady na promocję i PR, debiutujący w internecie serwis to rozmiar hojności przerósł nasze oczekiwania.

EL: Kiedy akcja startowała, a zima zbliżała się dużymi krokami, powodzianie prosili głównie o ciepłe buty i kurtki dla dzieci. Właściwie należy dodać, potrzebnych było kilkadziesiąt par butów i około stu kurtek. Czy wszystkie zgłoszone rodziny, kiedy spadł śnieg, mogły wysłać dzieci do szkoły w ciepłej odzieży?
PW: Do dzisiaj za pośrednictwem serwisu zostało wysłanych ponad 300 paczek. Odzież i obuwie były wysyłane przez pomagające rodziny w pierwszej kolejności, stąd rodziny potrzebujące, z którymi startowaliśmy w październiku zostały zaopatrzone we wszystkie potrzebne przedmioty już dawno.

EL: Czy macie sygnały od obdarowanych rodzin o przesyłanych paczkach? Czy są w nich rzeczy faktycznie potrzebne?
PW: Staramy się monitorować nasze rodziny telefonicznie przez współpracujące z nami ankieterki-wolontariuszki raz w miesiącu. Z tych rozmów wynika, że „nasyciliśmy” pomocą potrzebujących, a ponieważ większość rodzin straciła w powodzi dosłownie wszystko, więc każde wsparcie okazało się potrzebne.

EL: Co w tej chwili jest najpotrzebniejsze? Czym można się dzielić i czy koniecznie trzeba się logować na stronie internetowej?
PW: W tej chwili zachęcamy do wspierania poprzez dopłaty do tzw. „dużych potrzeb” czyli sprzętu AGD, mebli i opału. Ruszyliśmy też z kolejną odsłoną naszej akcji czyli „paczka pod choinkę”. Wprowadziliśmy na karcie każdej rodziny możliwość wybrania prezentu dla konkretnego dziecka. Chcemy w ten sposób sprawić by dla dzieci z rodzin dotkniętych powodzią nadchodzące święta były mimo niedawnych bolesnych przeżyć radosne. Logowanie jest konieczne jako, że osobom deklarującym chęć pomagania przekazujemy dane rodzin potrzebujących, oczywiście za ich zgodą. Ponadto pozwala nam to łatwiej i lepiej monitorować przekazywanie pomocy potrzebującym.

EL: Czy akcja zakończy się w dniu, w którym na południe Polski dotrze ostatnia potrzebna szafa lub farba do odmalowania domu? Czy planujecie, ze akcja będzie trwać nadal?
PW: Od momentu rozpoczęcia akcji dotarło do nas wołanie o pomoc od rodzin wielodzietnych, które co prawda nie ucierpiały w powodzi ale które z różnych przyczyn losowych są często w tragicznej sytuacji. Z tego powodu akcja będzie trwać nadal bo nie sposób na te wołania pozostać obojętnym. Tym bardziej gdy przekonaliśmy się na własne oczy jak ofiarni i hojni są wielodzietni, mimo, że często im samym nie jest łatwo.

EL: Jakie wydarzenie, a może jaka rozmowa telefoniczna, związana  z akcją, zrobiła na Panu największe wrażenie w ciągu ostatnich kilku miesięcy?
PW: Muszę powiedzieć, że od pierwszego dnia akcji niemal codziennie odbywam rozmowy lub czytam maile, które poruszają i zapadają w pamięć. Z jednej strony stykamy się z bezmiarem tragedii i cierpień a z drugiej z podnoszącą na duchu ludzką solidarnością i ofiarnością.
Takich przykładów mógłbym przytoczyć kilkadziesiąt, jak choćby ten z pierwszego dnia akcji kiedy po krótkim artykule w „Rzeczpospolitej” na temat naszej inicjatyw zadzwonił wójt jednej z miejscowości w zachodniej Polsce. Jako że przeczytał na stronie, że kilka rodzin potrzebuje zboża na paszę dla zwierząt zareagował od razu i jeszcze tego samego dnia zebrał razem ze swoimi sąsiadami 18 ton ziarna, załadował na TIRa i wysłał do potrzebujących. Inna historia to przedsiębiorca, z północy Polski, który postanowił zakupić i wysłać do wszystkich rodzin objętych akcją buty zimowe dla dzieci. W sumie kilkadziesiąt par. Mieliśmy też kilku naprawdę hojnych darczyńców na konto CARITAS wpłacających po kilka tysięcy złotych, a najwyższa indywidualna wpłata to 10.000 złotych. Najbardziej jednak wzruszają akty pomocy od osób, które dzielą się tzw. wdowim groszem oddając np. swoje własne buty lub żyjąc za najniższą emeryturę zdolne wysłać do potrzebujących paczkę z żywnością. Dzięki tej akcji wszyscy doświadczyliśmy, że żyjemy wśród świętych, chociaż na codzień nie zawsze to dostrzegamy.

Na pytania Elżbiety Lachman odpowiedział Paweł Woliński – jeden ze współorganizatorów akcji „Wielodzietni solidarni”.
Zachęcamy Was - drodzy Czytelnicy do wspierania tej cennej inicjatywy, o szczegółach można dowiedzieć się zaglądając na stronę www.familion.pl