Małgorzata_NawrockaRozmowa z niepoprawną politycznie pisarką i poetką, Małgorzatą Nawrocką.

Roma Rejtan: Pani Małgorzata Nawrocka, szczęśliwa żona i mama trójki dzieci. Pisarka, poetka. Współpracuje Pani z wydawnictwami katolickimi, z Redakcją Katolicką PR i TVP. Jest Pani autorką 50 książek, laureatką 3 nagród literackich. Czy coś jeszcze winniśmy dodać do tej krótkiej prezentacji?

Małgorzata Nawrocka: Dziękuję. Wystarczy. I tak aż nadto…

R.R: W czasie jednego ze spotkań mówiła Pani: „Sposób pokazywania magii w książkach o przygodach Harry Pottera nie jest właściwy i zmierza ku okultyzmowi. W dobrej, klasycznej literaturze magią nie zajmuje się człowiek, a jeśli już to czyni, zmierza ku duchowemu upadkowi” Harry Potter to bohater milionów młodych ludzi na całym świecie. Wszyscy go kochają. Pani nie? 

M.N: W świecie, gdzie wszyscy chodzą do tyłu, bo im powiedziano, że to właściwy sposób poruszania, osoba, która odkryła, że można chodzić do przodu, czyli normalnie, rzeczywiście bywa uznana za dziwną. I pewnie wygląda dziwnie. Czasem śmiesznie. Czy jednak zwalnia ją to z obowiązku chodzenia normalnie? To oczywiście komentarz do drugiej części Pani pytania. Nie wszyscy kochają Harryego Pottera. Benedykt XVI wskazał go jednoznacznie jako bohatera negatywnego. Podobnie Gabriel Amorth – naczelny egzorcysta Watykanu. Za nimi o. dr hab. Aleksander Posacki, jezuita, teolog i demonolog, autorytet międzynarodowej klasy i animator „Związku Egzorcystów Polskich”. Za nimi plejada intelektualnych sław i autorytetów na całym świecie: pisarze, dziennikarze, naukowcy, kapłani. Ja jestem na końcu tej kolejki. Ale to wielka satysfakcja chodzić do przodu w gronie tak znakomitym.

R.R: Przez ostatnie kilka lat bierze Pani udział w Sympozjach dotyczących okultyzmu i magii. Skąd takie zainteresowania?

M.N: Kiedy oddałam do druku pierwszy tom swojej powieści: „Anhar. Powieść antymagiczna”, którą napisałam jako komentarz do istniejących wtedy na rynku polskim pierwszych dwóch tomów „Harryego Pottera”, w moim życiu osobistym zaczęły dziać się bardzo dziwne rzeczy. Mówiąc na skróty – Zło na różne sposoby zaczęło demonstrować swoje niezadowolenie. „Dlaczego? – pomyślałam zaskoczona. Od dziecka jestem w Kościele katolickim, mniej lub bardziej udolnie trzymam się wiary jak rzep i nie puszczam, więc skąd te demonstracje? Co takiego zrobiłam?”  Diagnoza kapłana była jednoznaczna: „Chodzi o twoją książkę. Ruszyłaś do otwartej wojny ze Złem, będziesz ranna”. Byłam w szoku: „Chodzi o „Anhara”? Przecież to tylko książka!” „Harry Potter” to też tylko książka…” Wtedy po raz pierwszy pomyślałam, że magia musi być jakąś szczególną zabawką w rękach demonów. Ulubioną zabawką. Nadzwyczaj skuteczną do kuszenia we współczesnym świecie. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że nagle tak się mną zainteresowały? Oparłam się więc na ramionach osób mądrzejszych, silniejszych i bardziej doświadczonych w takiej walce, a potem razem poszliśmy na wojnę. Tak powstało sympozjum „Magia – cała prawda”. I naprawdę niezwykłe jest to, że tego samego dnia odbyło się pierwsze takie sympozjum w Warszawie i tego samego dnia „Alhar. Powieść antymagiczna”, czyli drugi tom historii antypotterowskiej, dostał nagrodę literacką na katolickich Targach Książki. Jakby Pan Bóg powiedział: Błogosławię temu wszystkiemu!

R.R: Horoskopy, wróżbiarstwo, filmy o wampirach, to nasza codzienność. Wystarczy wziąć pierwszą lepszą gazetę, włączyć telewizor, radio, Internet. Nie brakuje zespołów muzycznych śpiewających o „królu ciemności”. Czy uważa Pani, że mamy szanse przekonać człowieka XXI wieku, że te tematy mogą być szkodliwe?

M.N: Sama Pani zauważyła, że to zjawisko masowe. Czy mamy szansę?... Mamy obowiązek. Od oceniania szans jest Pan Bóg. A historia ludzkości uczy, że On nigdy nie przegrywa. Proszę pozwolić, że zacytuję tu jedno z najważniejszych zdań mojej powieści antymagicznej „Anhar”, zdanie inspirowane Księgą Izajasza: „Bogowie, którzy nie stworzyli tej ziemi i tego nieba, znikną spod tego nieba i z tej ziemi”. Amen.

R.R: Powodzenie Harrego Pottera sprawiło, że wielu postanowiło na magii zarobić. Wiem, że również w Polsce organizowane były warsztaty magii, letnie akademie magii. Próbuje się za wszelką cenę rozpowszechnić Halloween. Jak to powstrzymać, skoro zaangażowane są również szkoły, od podstawowych do wyższych? Przecież nikt nie uwierzy, że ktoś zmusza nauczycieli do organizowania wieczoru duchów, czy dyskoteki w stylu „sabatu czarownic”.

M.N: Problem, przewrotnie, tkwi w tym, że ludzie nie wierzą dziś w magię. Myślą, że to fikcja, taki odgrzany po przodkach pomysł na zabawne spędzenie wolnego czasu i rozrywkę. Nie traktują zatem magii jako drogi do piekła. A powinni. Biblia wszelkie formy uprawiania magii zalicza do grzechów śmiertelnych i to najgorszej kategorii: obelżywych wobec samego Boga. Magia stoi tam obok grzechów morderstwa, cudzołóstwa i nierządu sakralnego. Jest jednoznacznie oceniana jako wykroczenie przeciw najświętszemu, pierwszemu przykazaniu: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną”. Współczesną promocję magii mogą wyjaśnić zatem tylko dwa powody: nieświadomość, że jest ona grzechem bałwochwalstwa, zatem śmiertelnym, albo świadomość, że jest ona grzechem bałwochwalstwa, zatem śmiertelnym. W pierwszym przypadku dajemy się oszukać, w drugim: oszukujemy sami. Trzeciej opcji nie ma. Co zatem robić? Szerzyć wiedzę o tej prawdzie. Uczciwi ludzie, których, zakładam, jest większość, wkrótce otrząsną się sami.

R.R: Dobra lektura dla najmłodszych powinna według Pani… 

M.N: Lektura dla najmłodszych? Powinna być świetnie napisana przez chrześcijanina albo przynajmniej przez osobę, która zgadza się z zasadami Dekalogu i nie kombinuje na własną rękę jak go „urozmaicić” oraz powinna być pięknie zilustrowana. Twierdzę radykalnie, że nie można napisać żadnej dobrej książki bez błogosławieństwa i tej cudownej, tajemniczej asystencji Boga. Nie chodzi oczywiście o to, że na każdej stronie muszą się pojawiać słowa Jezus Chrystus, kościół, Maryja Panna, modlitwa itp… Ale ta książka nie może budzić w duszy dziecka wątpliwości, że autor napisał ją na chwałę Boga albo stworzonego przez Niego świata. Wszystkie drogi muszą w dobrej, dziecięcej książce prowadzić do emocjonalnego i intelektualnego „Rzymu”, nawet, jeśli fabuła opowiada o niegrzecznym, ale wesołym osiołku czy o deszczowych, rodzinnych wakacjach…

R.R: Jest Pani mamą, jaki jest Pani sposób na ochronę dzieci przed zagrożeniami, które niesie współczesny świat, np. wszelkimi uzależnieniami – od narkomanii po pornografię.

M.N: Jak chronić? Radykalnie. Diabeł jest radykalny w walce o dusze naszych dzieci, więc my musimy być też. Co konkretnie robimy? Na Jasnej Górze ofiarowaliśmy naszą rodzinę Niepokalanemu Sercu Maryi pod wieczystą ochronę. Zapisaliśmy dzieci do szkoły katolickiej. Jesteśmy z mężem od lat we wspólnocie „Domowego Kościoła”, gdzie dzieci dorastają wśród rodzin o podobnych do naszych poglądach. Nigdy nie mieliśmy telewizora. Staramy się codziennie modlić z dziećmi i codziennie modlimy się za nie w róży „Różańca Rodziców”. Nie kupujemy deprawujących książek dla młodzieży, czasopism, gier ani filmów. Nie chodzimy z nimi do kina na filmy, których wcześniej nie sprawdziliśmy sami. Nie zgadzamy się na noszenie ubrań wulgarnych ani wyzywających, żeby były nie wiem jak „na topie”, ale pozwalamy na ubrania ekstrawaganckie. Sami nie kupujemy brukowej prasy dla dorosłych i wyśmiewamy w głos tak zwaną „prasę kobiecą”. W ogóle wyśmiewamy w domu w głos wszystko, co trzeba wyśmiać, choćby było nie wiem jak poprawne politycznie, a staramy się uczyć szacunku dla wartości, przed którymi się klęka: Bóg, Honor, Ojczyzna. To częste tematy domowych rozmów. Staramy się rozmawiać dużo z naszymi dziećmi i „ciągamy” je wszędzie ze sobą, jeśli tylko chcą. Pozwalamy im na trochę bałaganu i zawsze na posiadanie własnego zdania, chociaż głośno kontestujemy, jeśli godzi w wartości nienaruszalne. Msze Święte i porządne rekolekcje raz w roku są obowiązkowe, do innych praktyk zachęcamy, ale nie zmuszamy…

I tak dalej… Czy to gwarancja wychowawczego sukcesu? Ależ skąd! Wiem, że całe nasze staranie zda się psu na budę, jeśli Bóg nie wesprze tego swoją łaską. Dlatego codziennie Go proszę, proszę, proszę. A przy porażkach płaczę, płaczę, płaczę i z zaufaniem czekam, co On z tym wszystkim zrobi.

R.R: Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę Bożego błogosławieństwa dla Pani Rodziny oraz obfitych darów Ducha Świętego, z których i my, czytelnicy, będziemy mogli skorzystać.

Anhar"Anhar, Powieść antymagiczna", Małgorzata Nawrocka, Edycja św. Pawła, 2010