Ksiadz Prałat Zdzisław Jastrzębiec-PeszkowskiKolejne kwietniowe dni to czas wspominania sowieckich zbrodni z Katynia, Charkowa, Miednoje... W tym roku mijają w cieniu katastrofy z 10 kwietnia roku ubiegłego. Jest wiele elementów, które łączą te dwie tragedie, więc nie ma przeszkód, żeby i w modlitwie polecać dusze wszystkich, którzy tam pozostali. Miałam szczęście znać ks. Prałata Zdzisława Jastrzębiec-Peszkowskiego. Był cudem ocalonym więźniem Kozielska. Żołnierz, wychowawca młodzieży, choć w momencie uzyskania święceń stał się przede wszystkim kapłanem. Służył Bogu i Ojczyźnie.

Całe życie walczył o prawdę w imię pamięci o tych, którzy na zawsze pozostali w grobach Golgoty Wschodu.

Wiosną 2001 r. rozmawiałam z ks. Prałatem kilka godzin. Z fragmentu nagrań tej rozmowy powstał poniższy tekst. Myślę, że również dziś jest aktualny. Niech raz jeszcze przemówi do nas ten wspaniały Kapłan, wielki Polak, przyjaciel młodzieży, orędownik Katyńskiej Prawdy. Zapamiętajmy słowa świadka żeby móc obronić się przed wszechobecną mową-trawą, dobrze brzmiącymi frazesami.

R.R. : Całe swe życie poświęca Ksiądz Prałat głoszeniu prawdy o zbrodniach sowieckich na polskich oficerach - w Katyniu, Miednoje, Charkowie...

Ks. Z. P. :    Do momentu, kiedy wyszedłem z Rosji, ciągle, tak jak moi towarzysze walki, szukałem wiadomości o zaginionych. Dotarliśmy do Iraku. To właśnie tam dowiedzieliśmy się, że to, w co do tej pory nie chcieliśmy wierzyć, jest prawdą. Uświadomiliśmy sobie, że nieludzkie plany, powstałe na mocy porozumień niemiecko-rosyjskich, zakładające wyniszczenie Polaków, to fakt. Nasz naród miał być unicestwiony. To od tego właśnie momentu częścią mojego powołania kapłańskiego stało się bycie świadkiem, symbolem czegoś, co miało zginąć. Łaska Boża sprawiła, że służbę kapłańską przyszło mi realizować jakby dwutorowo: wśród młodzieży, tej, która przeszła przez Rosję i została pod moją opieką, oraz jako głosiciela najboleśniejszej, najtrudniejszej do uwierzenia prawdy, zamkniętej w słowie ”.  Mój problem, problem piękny i fantastyczny, to Kozielsk. Cudem było, że mogłem przejść przez ten koszmar. Kozielsk stał się drugim imieniem Katynia, będącego do dziś synonimem perwersji prawdy, wielkiej nieprawości i okrutnej zbrodni. Zbrodni, która dostała to właśnie imię. Auschwitz i Kozielsk to kwintesencja zła na dwóch jego biegunach.

R.R.:  Czy te straszne doświadczenia spowodowały jakieś uprzedzenia do Rosji, Rosjan?

Ks. Z. P. : Nie, ja przebaczyłem, nie mogłem inaczej, jestem chrześcijaninem, katolikiem, to zobowiązuje. Kiedy tylko jestem na Jasnej Górze zawsze patrząc w oblicze Królowej Polski modlę się o łaskę pojednania i przebaczenia dla naszych narodów! Zawsze winniśmy się obawiać Rosji. Zawsze dopóki nie będzie między nami normalności, której warunkiem jest powiedzenie sobie prawdy do końca. Pamiętam swoją rozmowę w Katyniu z min. Czernomyrdinem. Mówił, że jak będą nasze cmentarze w Rosji, to będą trudności. W odpowiedzi przypomniałem mu 732 cmentarze rosyjskich żołnierzy w Polsce. Każdy z pochowanych na nich ma nazwisko, imię, swoją mogiłę. Koszty ich utrzymania to około milion dolarów rocznie. Ja bardzo cierpię z powodu kłamstw i niechęci do prawdy. Wespół z p. Anną Pietraszek zrobiliśmy cykl „Polska – Rosja. Zbudowane na cierpieniu”. Chodziło o pokazanie, jaką krzywdą jest szarganie godności człowieka. Nie było naszą intencją rozdrapywanie ran, ale pokazanie, czym dla naszych Narodów był terror. Ten filmowy cykl nigdy nie został skończony i to nie z naszej winy. Rosja żyła w terrorze, ciągle się bała i zawsze była głodna. Taki kraj, który jest w terrorze ma przede wszystkim skażonych ludzi. Jest to społeczeństwo, które musi przejść głębokie katharsis. Takim może być tylko wiara i Kościół.

R.R.: Po przemianach roku 89 mamy już Polskę demokratyczną. Czy jest coś, co niepokoi Księdza w III RP?

Ks. Z.P.: Bardzo bolą mnie, kłamstwa, które usiłują oczernić Polskę na arenie międzynarodowej. Bardzo boli mnie, tzw. prawda o Jedwabnem. Uważam, że to wielka krzywda dla Polski. Książka Grossa jest po prostu nieuczciwa. Mnie jest obojętne, dlaczego ona powstała, ja tylko boleję, że moją Ojczyznę znów chce się rzucić na kolana. Kiedy 11 września stała się tragedia w Ameryce, strasznie chciałem tam być. Stałem w New Jersey City – tam gdzie jest najpiękniejszy widok na Manhattan, w miejscu gdzie stoi Pomnik Katyński (oficer polski z wbitym w plecy bagnetem). Kiedy tak stałem, przyszedł akurat major miasta New Jersey. Powiedział mi, że to on był na czele rady miasta, która zadecydowała, że ten pomnik właśnie tu stanie. Przedstawił mnie dziennikarzowi z New York Times, który był z nim. Udzieliłem mu krótkiego wywiadu, odnosząc się głównie do wspomnianego wyżej ataku. Powiedziałem również o tym, że w pierwszym samolocie, który wybuchł, zabito Polaka. Pierwszą ofiarą 11września był, kpt. Ogonowski, wnuk hallerczyka, nasz rodak. Wspomniałem też o 17 września, o 125 tys. terrorystach NKWD, którzy mieli jedno zadanie tego dnia: między godz. 11 w nocy a 5 rano wywieźć prawie pół miliona rodzin. Wyrwać ich z korzeniami z ich domów, z krzykiem, że nigdy tu nie wrócą. Powiedziałem na koniec: „Wielu z nich żyje jeszcze, a wielu wyszkoliło następnych. Ja nad tym płaczę”. Ten wywiad nie ukazał się nigdy w New York Times.

R. R. Jakie zdaniem Księdza Prałata są największe zagrożenia dla Polski i świata?

Ks.Z.P.: Jednym z największych problemów w tej chwili, takich, które bezpośrednio dotyczą naszego narodu, jest troska o dobre jego imię.      Powtarzam to po raz kolejny, aby podkreślić, że taka jest konieczność. W roku, kiedy Polak został wybrany na następcę św. Piotra, w Stanach Zjednoczonych, gdzie wtedy byłem, skończyły się wszystkie dowcipy o Polakach. Zadziałał schemat, że jeżeli Papież jest z ich kraju, z ich kultury, to nie ma, co się wygłupiać, trzeba dać spokój. Ja sam i wszyscy mieszkający tam Polacy odczuli to bezpośrednio. Stali się „krewnymi” Ojca Świętego. Nasi wrogowie, wrogowie pewnej kultury, Polski wreszcie, nie mogą do dziś pogodzić się z faktem zaszczytu i wywyższenia naszego kraju przez oddanie jednemu z jego synów najwyższej władzy katolickiej, przez łaskę posiadania tak wielkiego człowieka jak Jan Paweł II. Może to również trochę nasza wina. Jesteśmy „pokręceni”. Wybieramy do rządu komunistów lub libertynów, liderów tej samej chorej opcji, do której należy cała Europa. Występuje jakieś specyficzne zaćmienie. Nobilitowane zostały rzeczy niegodne. Przyszło nam żyć w świecie zdecydowanych antywartości. W tym świecie jednym z „elementów”, który ewidentnie przeznaczony jest do zniszczenia, jest właśnie Polska.

RR: Żeby nie kończyć tak pesymistycznie, proszę wskazać jakieś jaśniejsze punkty dla przyszłości Polski.

Ks.Z.P.: Mamy wspaniałą młodzież! Wystarczy przyjrzeć się Lednicy. Już przecież Prymas Wyszyński mówił . Byłem w szkole Kamińskiego, on podpisywał mi harcmistrza, dwa miesiące byłem bezpośrednio pod jego ręką. Może, dlatego mój stosunek do młodzieży zawsze pełen jest nadziei. Uważam, że nawet nasza, dorosłych, głupota nie jest w stanie zniszczyć ich instynktu czynienia dobra, miłości.