Victoria maj 2011 fot. M.GrześkowiakKolumbia Brytyjska (BC) to południowo-zachodnia część Kanady. Ogromny obszar, prawie 3-krotnie większy od powierzchni Polski, jest według Kanadyjczyków najpiękniejszą prowincją kraju. Jej przyroda zapiera dech w piersiach, zachwyca pięknem i rozmiarem. Piękne góry, połacie lasów, jeziora, rzeki, dzikie zwierzęta…wydawałoby się, że w tak wspaniałym miejscu społeczeństwo będzie bliżej Boga.

Niestety, kultura śmierci wygrywa w BC, i w całej Kanadzie. Nie chcę jednak pisać o mężczyznach przebranych za kobiety paradujących po ulicach Victorii czy o nachalnej promocji homoseksualizmu. Chcę napisać o czymś ważniejszym: o prawie do ŻYCIA, które w Kanadzie jest łamane – ofiarami są dzieci zabijane w łonach matek.

Wiele dobrego mówi się o przywilejach dla rodzin, jakie gwarantuje rząd Kanady. Jednak należy na to spojrzeć przez pryzmat małej liczby ludności Kanady w stosunku do powierzchni: obszar Kanady jest ponad 30 razy większy od Polski, a liczba mieszkańców jest mniejsza! Kanada potrzebuje ludzi, dlatego tak otwiera się na imigrantów z Filipin, z Indii itd. Kanada wspiera rodziny, szczególnie te wielodzietne. Nie należy się jednak łudzić: wspieranie rodziny służy tylko celom gospodarczo-politycznym. Kiedy warunki się zmienią, przywileje zostaną zredukowane lub usunięte. A przede wszystkim należy pamiętać, że państwo, które pozwala na zabijanie nienarodzonych dzieci, nie może być państwem przyjaznym rodzinie, nawet jeżeli miesięcznie przekazuje rodzicom 100 $ za samo posiadanie dziecka. W Vancouver bez problemu można znaleźć szpital czy klinikę, która wykonuje aborcje od ręki. Od zmiany prawa w Kanadzie w 1969 roku zamordowano poprzez aborcję 3,2 mln dzieci – oznacza to, że co 7 minut zabijane jest jedno dziecko. Tragiczny to obraz. Dzieciom z zespołem Downa praktycznie nie pozwala się urodzić. Ale dzieci zdrowe też nie mogą się czuć bezpiecznie, i to przez całe 9 miesięcy rozwoju w łonie mamy. Takie jest kanadyjskie prawo...

Tematy takie jak demografia (czytaj: przeludnienie naszej planety), antykoncepcja i prawo do aborcji dla kobiet, są nieustannie w mediach. Dlaczego? Ponieważ w dalszym ciągu duża część obywateli Kanady opiera się manipulacjom i nie zgadza się z prawami dyktowanymi przez kulturę śmierci. Co więcej, wielu z nich robi co może, aby zmienić kurs Kanady, kurs, który prowadzi ten piękny kraj ku przepaści…

12 maja 2011 zorganizowano w kilku miastach Marsze dla Życia. W Ottawie przyszło 15 tys. osób, co jak na warunki kanadyjskie jest wydarzeniem historycznym. Z żoną pojechaliśmy do Victorii, stolicy Kolumbii Brytyjskiej, gdzie organizowano równoległy marsz. Niezapomniane przeżycie. Byliśmy tam wspólnie z Anią Kasprzak, która jest prezesem stowarzyszenia studentów pro-life na uniwersytecie w Vancouver (jako Polacy możemy być z niej dumni); z pielęgniarkami z Canadian Nurses for Life i z wieloma innymi wspaniałymi ludźmi, którzy szanują prawdę o nienaruszalności życia ludzkiego. Wśród osób przemawiających na zakończenie marszu głos zabrała kobieta, która 28 lat temu dokonała aborcji. Bardzo przejmujące świadectwo.

Marsz dla Życia w Victorii to nie tylko smutne świadectwa, ale przede wszystkim entuzjazm i nadzieja na pokonanie pseudo-prawa do aborcji, a tym samym objęcie ochroną życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Szczególnym optymizmem napawa udział tak wielu młodych ludzi. Na placu przed parlamentem w Victorii widzieliśmy rzesze nastolatków. Widok budujący, bo przecież to właśnie oni będą decydować o przyszłości. Szczególnie zapamiętam moment, kiedy na placu pojawiła się grupka osób popierających aborcję. Wówczas nastolatkowie pro-life (wśród nich niewidoma dziewczyna) podeszli do zwolenników aborcji, zasłaniając ich transparent. Niby nic takiego, ale to akt ich własnej woli i odwagi w obronie życia. Na marszu spotkaliśmy też Johna Hoffa, prezesa Campaign Life Coalition tej prowincji. Podczas marszu niósł transparent przypominający fakty, których ludzkość powinna się wstydzić:

1858 r. – „W oczach prawa niewolnik nie jest osobą” – decyzja sądu w Virgini
1881 r. – „Indianin nie jest osobą w znaczeniu konstytucji” – Gregor Canfield, American Law Review
1928 r. – „Kobietom nie przysługują prawa i przywileje” – decyzja Sądu Najwyższego.

W dolnej części transparentu widniało zdanie: „Najważniejszych lekcji uczymy się najdłużej”…

Cóż… Czeka nas ciężka walka, wojna toczy się na całym świecie. Na Węgrzech zdarzył się cud, zmieniono konstytucję. Przyjdzie czas na Kanadę, przyjdzie czas i na Polskę…
Wygramy tę wojnę! Pan Bóg pozwoli nam odnieść zwycięstwo!