fot._Konstantin_ShevtsovMam wrażenie, że nasze społeczeństwo ogarnia jakieś szaleństwo. W Sejmie toczy się spór o in vitro,  zwolennicy aborcji domagające się złagodzenia ustawy, a niedawno dowiedziałam się z jednej z gazet, że rozwód jest czymś  normalnym i lepszym dla dzieci niż życie w niedobrej rodzinie.

Incydent wydarzył się w jednej z poznańskiej szkół, w której nauczycielka ośmieliła się stwierdzić, że rozwód to największa krzywda jaką rodzice mogą zrobić dzieciom. Pokazała uczniom trójkąt łączący matkę, ojca, dziecko, którego boki symbolizowały wzajemne więzi. Gdy jedna z matek  zobaczyła taki rysunek w zeszycie swojego dziecka bardzo się zdenerwowała. A to dlatego, że ona wychowuje dziecko wspólnie z nowym partnerem i wszystko jest w porządku. Stwierdziła, że nauczycielka w niewłaściwy sposób promuje pojęcie rodziny.

Komentarze do tej sprawy napisało w Internecie ponad trzystu internatów. Oto jeden z nich  „Są sytuacje, gdy to życie rodzinne się nie układa  i dla dobra choćby dzieci lepiej je przerwać. Dobrze byłoby, gdyby stało się to w cywilizowany sposób i żeby potem ci ludzie mieli jakieś normalne kontakty. Mam nadzieję, że ideologia nauczycielki, z którym bezsensownie tu wypaliła, w tym nie przeszkodzi. To jest niestety skutek tego, że z powodu zakłamania i zaniedbań władzy w ciągu ostatnich dwudziestu lat, uprawnienia do nauczania wychowania do życia w rodzinie  robiły katechetki”.

Nie ukrywam, że zasmuciło mnie takie podejście do sprawy rozwodów. Moi rodzice są małżeństwem ponad pięćdziesiąt lat i nie wyobrażam sobie ich w innych związkach. Oczywiście nie stanowimy rodziny idealnej, bo są różne problemy, napięcia, choroby, nieszczęścia. Zawsze przez wszystkie zawirowania przechodziliśmy razem, nawzajem się wspierając. I tak pojmuję sens i znaczenie rodziny. Nie rozumiem jak można w rozwodzie upatrywać dobro. Dla każdego dziecka rozstanie rodziców jest traumą, niekiedy na całe życie. Bardzo często zdarza się, że dzieci z rozwiedzionych rodzin powielają zachowania matki i ojca. Skoro rozwód nie jest dla nich niczym nowym, nie mają oporów by się na takie rozwiązanie zdecydować gdy już dorosną. Podpisuję się pod stanowiskiem Fundacji Mamy i Taty, która  uważa, że „rozwód to coś więcej niż techniczny problem nieobecności jednego z rodziców, to też coś więcej niż emocjonalna niewygoda i stres przez jakiś czas. Rozwód to zbudowanie w dziecku trwałego przeświadczenia o niemożności tworzenia trwałych, stabilnych związków międzyludzkich. To zabicie w nim nadziei, na to, że możliwe jest trwałe, niezachwiane szczęście między ludźmi.”

Zdaniem psychologów dzieci, które przeszyły przez rozwód rodziców mają większe skłonności do depresji, są bardziej depresyjne, cierpią na większe problemy emocjonalne niż ich rówieśnicy z pełnych rodzin,
są bardziej skłonne do zachowań destrukcyjnych.

Statystyki dowodzą, że  dorosłe dzieci rozwiedzionych rodziców wcześniej angażują się w aktywność seksualną, mają więcej partnerów seksualnych, więcej dzieci pozamałżeńskich niż osoby z rodzin pełnych, częściej uznają aborcję za rozwiązanie problemu niechcianego dziecka poczętego z przypadkowym partnerem. Łatwiej sięgają po alkohol, narkotyki,  rzadziej wstępują w związek małżeński i częściej się rozwodzą. Zastanówmy się więc czy właśnie takiego społeczeństwa chcemy