koledaTrwa okres odwiedzin duszpasterskich, czyli kolędy. Do naszych domów przychodzą księża, aby bliżej nas poznać, porozmawiać posłuchać o tym co nas boli, trapi i niepokoi. Wiele osób chętnie otwiera swoje serca i opowiada o problemach rodzinnych, ciężkich chorobach, utracie pracy. Oczekuje od duchownego wsparcia i otuchy. Niestety, wiele drzwi przed kapłanem pozostaje zamkniętych.

Z reguły nie otwierają osoby, które żyją w grzechu i nie mają odwagi stanąć w oko w oko z kapłanem.  Co wtedy robią? Jadą na zakupy, wychodzą na spacer z psem, idą do kina lub do znajomych. Ale czy czują się z tym dobrze? To sprawa ich sumienia, które wcześniej czy później się odezwie. Praktyka kolędowania wiąże się z wielowiekową tradycją. Poświęcanie domostw i błogosławienie rodzin polecał już święty Atanazy. Pierwsze wzmianki o uroczystym błogosławieństwie domów zamieszczono w „Powstaniu i rozwoju polskiej kolędy". Napisano tam, że kolęda powstała w zamierzchłej przeszłości średniowiecza, kiedy kładziono podwaliny organizacji parafialnej. 

W XIII wieku proboszczowie kolędując po domach zachęcali do odmawiania  pacierza, konfiskowali heretycką literaturę, zwalczali zabobony.
Chrześcijanin przyjmujący kolędę daje świadectwo przynależności do Kościoła. Nie wstydzi się i nie ukrywa swojej wiary wobec bliskich i najbliższego otoczenia. Z kolei dla kapłanów  kolęda  stwarza możliwość bezpośredniego kontaktu z ludźmi, którzy rzadko przychodzą do biura parafialnego, pozwala zorientować się w bieżących problemach parafian. Daje to pełniejszy obraz całej parafii i ułatwia pracę duszpasterską. Po Soborze Trydenckim  zalecono osobiste rozmowy z parafianami oraz robienie zapisków. Proboszcz miał obowiązek uprzedzić wiernych o mających nastąpić odwiedzinach duszpasterskich, które odbywały się popołudniami. Nadejście księdza  ministranci oznajmiali dzwonkiem. Przy wejściu do domu śpiewali kolędy, otrzymując za to dobrowolny datek. Tak jest do tej pory.

Pamiętam kolędy w moim rodzinny m domu jak byłam dzieckiem. To pełne napięcia wyczekiwanie, wyłączony telewizor, biały obrus na stole, talerzyk ze święconą wodą, kropidło, krzyż i dwie zapalone świece. Z boku leżały moje zeszyty z religii, które z dumą prezentowałam kapłanowi. Lubiłam gdy mnie chwalił. Opowiadaliśmy księdzu o wszystkim, co się wydarzyło w naszej rodzinie, a na koniec babcia przygotowywała kolację.  Odwiedziny w parafiach wielkomiejskich i na wsiach wyraźnie się różnią. W blokach mieszkańcy są wobec siebie bardziej obojętni, słabiej związani z parafią. Na wsi kolęda to nadal ważny rytuał. Trwa od rana do wieczora. Rodziny przygotowują tradycyjne posiłki. Towarzyszy tym wizytom miła, rodzinna atmosfera, bo w społecznościach wiejskich wszyscy się znają. Po księdza przyjeżdżają gospodarze i to oni odwożą go do domu. Do niedawna nie przyjęcia kolędy na wsi było nie do pomyślenia. Niestety, teraz zdarzają się takie przypadki.