babyKiedy rodzi się dziecko to chcąc czy nie chcąc, ale wraz z nim rodzą się jakieś wyobrażenia. Nauczę je słuchania Chopina. Będziemy razem chodzić po górach. Zabiorę je na narty. Nauczę je grać w piłkę. Podrzucę mu wszystkie moje ulubione książki. Będziemy razem szydełkować – to takie relaksujące...

Tymczasem ono rośnie i może mieć zupełnie gdzieś i Chopina, i góry, i narty, i nawet szydełko... Może mieć gdzieś wszystko, co my tak bardzo lubiliśmy i lubimy... Co nas uspokaja, relaksuje, jest dla nas ważne. Co sprawia, że żyjemy, że czujemy się szczęśliwi.

Co więcej – zacznie słuchać muzyki, od której nam będą puchły uszy, sięgnie po książki, które będziemy uważali za dramatycznie nudne (a może – o zgrozo! – nie będzie czytać w ogóle) i zainteresuje się... modelarstwem, orgiami czy innym nudziarstwem. Może też wybrać o wiele gorzej!

I co wtedy?

Patrzysz na nie i myślisz: Ratunku! Nawet zareklamować się nie da... Nie tak miało być... Nie tak to sobie wyobrażałam...

Co robić?

Ano jest jedno wyjście – zaakceptować!

Bo ono potrzebuje naszej akceptacji jak powietrza. Bez niej nie ma szansy na prawidłowy rozwój. Nie ma szansy na odkrycie własnej prawdziwej tożsamości, własnego powołania. I o ile jego wybory nie są szkodliwe dla niego samego i mieszczą się w wartościach, które chcemy mu przekazać – zaakceptować!

Zaakceptować nasze dziecko jako osobną istotę, z własnymi upodobaniami, marzeniami, pragnieniami. To nie jest nasz klon. To nie ma być nasz klon. Ono nie ma spełniać marzeń, które nam się nie zrealizowały. Ono ma swoje marzenia, które możemy pomóc mu zrealizować. Bo nie o nasze wyobrażenia o naszym dziecku tu chodzi. One nie mogą mieć najmniejszego znaczenia! Ale chodzi o to, żeby pomóc naszemu dziecku odkryć kim ono jest i jaką drogę mu Bóg przygotował.

To do tego jesteśmy potrzebni, my rodzice. A jak już odkryjemy tę jego wyjątkową osobowość – to powinniśmy jeszcze zaakceptować. Zaakceptować dar, jaki nam Bóg dał w postaci naszego niepowtarzalnego, jedynego w swoim rodzaju dziecka. Nawet jeśli wyobrażaliśmy sobie, że będzie inne... To żywy, osobny człowiek, tylko na chwilę nam powierzony przez Boga. Nie uzurpujmy sobie do niego prawa. Za to akceptujmy takim jakie jest!