Jarek powierzał mi syna
- Andrzej
- Z życia wzięte
- Odsłony: 7291

W tamtym czasie byłem letnim katolikiem - czasami niedzielna Msza święta, wieczorna modlitwa – nie zawsze. Życie raczej daleko od Boga. Właściwie nie rozumiałem do końca dlaczego Jarek składa tę propozycję właśnie mnie. Jako ojciec trójki dzieci miałem już co robić.
Krótko po tym zdarzeniu musiałem pojechać służbowo do Częstochowy. Pod obrazem Jasnogórskiej Pani modliłem się słowami „Maryjo, Panie Jezu jeśli jesteście, proszę o uzdrowienie dla Jarka”.
Po krótkim czasie okazało się, że wyniki wskazywały na infekcję trzustki, możliwą do wyleczenia kuracją farmakologiczną. Wcześniej kilku lekarzy zgodnie potwierdzało diagnozę o chorobie nowotworowej, zresztą mój znajomy przeszedł już „chemię”. Straszne bóle minęły. Jarek wyzdrowiał.
To uzdrowienie było prezentem dla mnie. Pan Jezus pokazał mi, że żyje, że działa, że może zaingerować nawet uzdrowieniem. Zaczął się proces naprawy mojego życia, początek czegoś zupełnie nowego.
Andrzej























