Robert TekieliO zagrożeniach duchowych, sektach i „pedagogice Boga” rozmawiam z Robertem Tekieli, autorem Encyklopedii New Age dla chrześcijan.

Aleksandra Kamińska: Jesteś zapraszany do różnych miejsc w Polsce, by wygłaszać prelekcje związane z zagrożeniami duchowymi obecnymi we współczesnej kulturze. Czy są rejony, w których obserwujesz szczególne zainteresowanie praktykami New Age?

Robert Tekieli: W dużych miastach więcej osób otarło się o praktyki okultystyczne niż na prowincji. Szersza jest oferta środowisk New Age, więcej działań promocyjnych, bardziej znani propagatorzy, również z zagranicy. Swoją specyfikę ma Śląsk, gdzie bardzo duża część młodzieży przechodzi inicjację demoniczną w subkulturze muzyki metalowej. Specyficzne są takie miasta jak Legnica, gdzie satanizm rozwija się niezwykle silnie. Najmniejszą reakcję na treści, które głoszę obserwuję w Polsce Wschodniej, więc być może tam New Age jeszcze nie rozwinął się szerzej.

A.K.: Masz już wieloletnie doświadczenie w towarzyszeniu osobom uwikłanym i zniewolonym. Jakie praktyki są Twoim zdaniem najbardziej niszczące?

R.T.: Najbardziej zniszczone wewnętrznie osoby, które spotkałem to: osoba zaangażowana w satanizm, osoba po kursie huny, magii polinezyjskiej, potem człowiek po „kursie cudów”, specyficznej formie okultyzmu wywodzącego się z USA. Poznałem też doświadczenia osób, które nie skorzystały z pomocy, będąc tak głęboko zniewolonymi, że nie wyobrażały sobie innego życia. Na przykład kobieta, do której w snach zaczął przychodzić szatan pod postacią zmarłego właśnie ojca. Nie chciała przyjąć do  wiadomości, że osoba, z którą nawiązała bardzo głęboką relację we śnie i w stanie transu, to nie jest jej zmarły ojciec, a zły duch. Dalej jest w żałobie, depresji, całkowicie wyizolowana z otoczenia.

A.K.: Na swojej stronie internetowej newage.info.pl dokonałeś podziału na „twardy” i „miękki” New Age, czemu ma on służyć?

R.T.: Podział ten wskazuje na różnicę między ezoteryzmem i okultyzmem. Miedzy ideologią i praktyką. Między wiedzą i wolą. Nie można na równi traktować reiki i NLP, satanizmu i pozytywnego myślenia, bałwochwalstwa i transu.
Podział ten służy po prostu prawdzie. Czym innym jest praktyka, która inicjuje, czym innym ideologia, która deprawuje intelekt. Przyjęcie form miękkiego New Age jest pierwszym stopniem do inicjacji, jednak dopiero gdy następuje akt woli, mamy do czynienia z duchowym związaniem.

A.K.: Wielu ludzi, nie wyłączając katolików, traktują jogę wyłącznie ,jak zestaw ćwiczeń fizycznych. Czy można tak ją pojmować, jeśli nie mantrujemy i nie wprowadzamy się w stan relaksu poprzez oddech?

R.T.: Joga ma 4000 lat tradycji. Istnieje wiele odmian jogi. W hathajodze mantrowanie i specyficzne oddychanie nie występuje, co nie zmienia faktu, że mamy do czynienia z pełnowartościową jogą. Czyli z techniką religijną. Pozycje ciała są tu rodzajem symbolicznego komunikatu.
Joga służy do osiągania celów religijnych i nie ma znaczenia jakie są intencje ćwiczących. Joga jest również zestawem ćwiczeń fizycznych, ale też czymś o wiele więcej. Jeśli nazwę pistolet maszynowy suszarką do włosów, nie wpłynie to na istotę trzymanej przeze mnie w ręku broni. Jeśli nacisnę spust myśląc, że uruchamiam suszarkę, to pociski i tak polecą. Dla chrześcijanina joga w każdej swej odmianie  jest bałwochwalstwem.

A.K.: Wakacje to okres wzmożonej aktywności sekt, co zrobić by nie stać się ich ofiarą?

R.T.: Nie znam nikogo, kto wstąpiłby do sekty. Spotyka się sympatycznych ludzi, charyzmatycznego lidera, znajduje się rozwiązanie jakiegoś swojego problemu dzięki jakiejś ideologii. Werbunek do sekt przeprowadzany jest szczególnie intensywnie w czasie wakacyjnego wypoczynku. Nie ma jednego sposobu, dzięki któremu można go uniknąć. Zwracać należy uwagę na jakieś zbyt oryginalne poglądy, zbyt wielkie zainteresowanie naszą osobą i naszymi problemami, na nadmierne obietnice. Gdy mówi się nam: nasz guru rozwiąże każdy twój problem, powinna się zapalić lampka ostrzegawcza.

A.K:  Jakie osoby są szczególnie narażone na wpływ tego typu organizacji?

R.T.: Wszyscy są narażeni. Nikt nie jest odporny na psychomanipulację, choć oczywiście osoby niedojrzałe są łatwiejsze do zmanipulowania. Szczególnie narażone są osoby, u których występuje jakiś silny deficyt miłości, autorytetu itp.

A.K.: Co powinno nas zaniepokoić w zachowaniu naszych dzieci i skłonić do zastanowienia się czy nie zostały przez kogoś zmanipulowane?

R.T.: Jeśli zaczynają używać słów dziwnych, dotychczas przez nie nieużywanych. Jeśli zaczynają się izolować, inaczej ubierać. Jeśli znikają na dłuższe okresy i niechętnie mówią o tym, co robią. Każdy kochający rodzic jest w stanie dostrzec, że coś jest nie tak.

A.K.: Gdzie szukać pomocy?
R.T.: W kuriach diecezjalnych, w dominikańskich ośrodkach Informacji o Sektach, na stronie sekty.eu, psychomanipulacja.pl.

A.K.: Opowiedz trochę o Twoich najbliższych planach ewangelizacyjnych.

R.T.: Nie mam jakichś szczególnych planów. Nie potrafię zrozumieć pedagogiki Pana Boga wobec mnie. Z jednej strony powiedział: będziesz żył z głoszenia Mojego Słowa, z drugiej, nie mam od dłuższego czasu pracy. Spotykam się z ludźmi potrzebującymi pomocy w kościele franciszkańskim, w Warszawie na Zakroczymskiej, co środę poza wakacjami od 15 do 17. Chciałem z tego zrezygnować i podczas ostatniej rozmowy w czerwcu, nawróciła się osoba i została uzdrowiona ze smutku. Nieuczciwym byłoby zrezygnować. Bóg trzyma mnie, ale ja Go nie rozumiem. Więc żadnych planów. Czekam.